piątek, 20 listopada 2009
AIESEC – moja historia…
Kiedy rok temu składałam aplikację do organizacji, byłam pełna obaw. Rozpoczynał się dla mnie drugi rok studiów na kierunku ekonomii i pierwszy rok germanistyki. Pojawiało się pytanie, czy dam radę pogodzić dwa kierunki studiów i organizację? Postanowiłam spróbować.
Pierwszy projekt z którym byłam związana to Horyzonty 3. Jako członek zespołu byłam odpowiedzialna za kontakty zewnętrzne, dzięki czemu poprawiłam swoją autoprezentację, nauczyłam się technik sprzedaży, nawiązywania i utrzymywania relacji z klientem. Ważnym doświadczeniem z tego okresu była praca zespołowa, dążenie do tego samego celu, wspólne rozwiązywanie problemów i radość ze współpracy.
Najlepszym momentem każdego projektu jest dla mnie jednak przyjazd praktykantów, ludzi niejednokrotnie z odległych dla nas części świata, jak Chiny, Indie, Kolumbia. Kontakt z tymi ludźmi daje możliwość dotknięcia wielokulturowości, spojrzenia na świat z innej perspektywy i oczywiście poprawienia umiejętności językowych.
Teraz jestem już liderem własnego projektu – Enter Your Future. Kieruję kilkuosobową grupą ludzi, zdobywam kolejne doświadczenia z zakresu planowania, zarządzania, komunikacji. Każdego dnia uczę się w praktyczny sposób tego, co przyda mi się w przyszłym życiu zawodowym. Jest to wiedza, której nie są w stanie zapewnić żadne studia. Będąc liderem podejmuję się odpowiedzialności za projekt i za ludzi. To daje naprawdę ogromną satysfakcję.
Podczas całej tej historii poznałam mnóstwo niesamowitych ludzi, nawiązałam znajomości i przyjaźnie. Zarówno lokalnie jak i globalnie. W aiesec czuje się, że świat nie jest nieosiągalny.
Wiem, że jeszcze wiele przede mną. Chcę podejmować nowe wyzwania jako lider. Pewnego dnia wyjadę również na praktykę zagraniczną. Gdzie? Może Indie, Chiny, Malezja…
AIESEC uświadamia mi każdego dnia, że tak naprawdę wszystko zależy ode mnie i że nic nie jest niemożliwe!
Sonia Wrodarczyk
Marta, AIESEC to międzynarodowość
‘AIESEC… AIESEC? Takie niebieskie logo i ten sympatyczny murzynek, dzięki któremu nie byliśmy na przedsiębiorczości w drugiej klasie?’ –Tak dokładnie ten AIESEC. To do niego zaaplikowałam w kilka dni po przyjściu na nową uczelnię. Powód był prosty: nie chcę się na niej nudzić, a i ta międzynarodowość… Teraz wiem, jaki ograniczony obraz tej organizacji miałam.
Początki, jak to początki były ciężkie. Mnóstwo zakręconych ludzi mówiących jakimś dziwnym językiem, ni to polski, ni to angielski. Uśmiechnięci, pełni energii, gadatliwi, krzyczeli, tańczyli… Zadawałam sobie pytanie: ‘Co ja tu tak na prawdę robię z moją niewielką wiarą w siebie i mikroskopijną śmiałością?’ Raz zadałam sobie to pytanie aż tak dobitnie, że chciałam wyjść i już nigdy więcej do AIESEC nie wrócić ale…
Swoją ścieżkę w AIESEC zaczęłam od projektu Horyzonty 3, w którym zajęłam się wymianą. Czyli tym co tak naprawdę przyciągnęło mnie do tej organizacji. Miliony maili wymienione z ludźmi z całego świata na prawdę potrafiły zmotywować do zostania, nie wspominając o praktykantach, którzy pojawili się troszkę później. Pchnięta przez mojego ówczesnego lidera projektu, postanowiłam założyć własny. I tak powstała Azja-Pacyfik. Niesamowite przeżycia związane z prowadzeniem spotkań, wzięcia odpowiedzialności za innych- nowych ludzi w organizacji. Jeszcze w trakcie trwania mojego projektu pojawiła się możliwość aplikowania do Rady Wykonawczej, której początkowo nie chciałam wykorzystywać, tłumacząc się brakiem doświadczenia, młodym wiekiem (przecież jestem dopiero na pierwszym roku!)… Jednak ostatecznie stało się! Zaaplikowałam i w dodatku zostałam wybrana do Rady Wykonawczej na funkcję Wiceprezydenta do Spraw Wymiany Wychodzącej. Co robię? Wymianę! Tylko, że tym razem to ja pomagam ludziom z Polski wyjechać w świat! Czy jestem zadowolona? Bardzo!
Ale z tego opisu nie wynika to, co tak naprawdę zrobiłam w AIESEC, czego się nauczyłam, co mi dał…. A dał wiele! To nie tylko ogromne doświadczenie, które mogę sobie wpisać w CV. To ludzie, którzy każdego dnia zmieniają moje życie, poprzez to, że mogę z nimi współpracować, mogę się od nich uczyć, podrzucać im własne pomysły, poprosić o radę, czy po prostu wyjść na piwo. To ludzie, którzy stali się moimi przyjaciółmi, ludzie z całego świata, którzy otworzyli mi oczy na wiele spraw, którzy pozwolili mi uwierzyć w siebie i we własne możliwości, podali pomocną dłoń, kiedy było ciężko, pozwolili odkryć potencjał, który siedział gdzieś w środku, pomogli uwierzyć, że mogę być liderem (choć wystrzegałam się tego jak ognia) Dzięki nim nabrałam dystansu do siebie i świata. Bo AIESEC to dla mnie przede wszystkim ludzie, dzięki którym rodzi się wszystko inne co cudowne w tej organizacji. Czego się nauczyłam? Jeść pałeczkami i pisać swoje imię po chińsku! ;) A tak naprawdę to prowadzenie treningów, spotkań, wiedza sprzedażowa, negocjacje, umiejętność pracy w grupie, planowanie, zarządzanie czasem, przeprowadzanie rozmów kwalifikacyjnych… to tylko kropla w morzu tego co już umiem, widzę, jak tę wiedzę wykorzystuję już dziś i mam pewność, że będę jej używać za parę lat w mojej wymarzonej pracy.
Co będę robić dalej? Jeszcze nie wiem, na pewno wyjadę na praktykę, bo zazdroszczę znajomym, którzy wyjechali w mojej kadencji i nie zapominają, żeby mi się pochwalić od czasu do czasu wycieczkami po Indiach czy Chinach…
Julita, IIIrok rachnkowości
Nazywam się Julita Więcek i jestem studentką III roku Rachunkowości na Akademii Ekonomicznej w Katowicach. Tworzenie własnej historii z AIESEC rozpoczęłam pół roku temu nie spodziewając się nawet jak wiele możliwości otworzy się przede mną.
Już na początku przyłączyłam się do grupy odpowiedzialnej za marketing i komunikację w organizacji. Prowadziłam własną gazetkę – comiesięcznego newslettera, bloga, wyjechałam na 3-dniową konferencję pełną szkoleń o tematyce reklamy i współczesnego marketingu. Na uczelni uczą mnie rachunkowości a tu poznaję marketing – moje hobby – od strony praktycznej.
Dwa miesiące później zostałam członkiem komitetu organizującego tegoroczne 30-lecie AIESEC. Na żadnej praktyce po tak krótkim czasie nie pozwolono by mi być odpowiedzialną za przygotowanie gali na 100 osób, konferencji wyjazdowej na 50 oraz konferencji prasowej. Jest to doświadczenie nie do przecenienia.
Do tego wszystkiego już od następnego miesiąca zaczęłam prowadzić własny zespół zostając koordynatorem jesiennej rekrutacji do organizacji. To pozwala mi nauczyć się jak być liderem grupy, jak koordynować działania innych, jak planować strategicznie, jak zrobić promocję by była skuteczna, jak pisać budżet, poznać kolejne nowe osoby i jeszcze bardziej docenić sieć kontaktów, którą tworzy organizacja.
Tym właśnie jest AIESEC. Stawia przed Tobą wyzwania i za pośrednictwem wspaniałych ludzi pomaga Ci je zrealizować.
Asia, I rok filologii
Pomysł na przystąpienie do AIESEC pojawił się w mojej głowie mniej-więcej pięć sekund po tym, jak przeczytałam plakat promujący Organizację na mojej uczelni. Znajdowałam się wówczas na tym etapie studiów, kiedy zamknąwszy pierwszy semestr filologii rosyjskiej, byłam oswojona z tempem życia akademickiego, ale już zaczynało mi czegoś brakować w rutynie harmonogramu zajęć i życia towarzyskiego w stałym, sprawdzonym gronie. Rutyna ta, powoli przeradzająca się we frustrację sprawiła, że postanowiłam wyciągnąć z życia studenckiego tyle doświadczenia, dobrej zabawy i nowych znajomości, ile tylko będę w stanie. Patrząc z perspektywy czasu, przystąpienie do AIESEC było najlepszą decyzją, jaką mogłam wówczas podjąć.
Entuzjazm, optymizm i zaangażowanie ludzi, jakich poznałam na mojej pierwszej konferencji, okazało się zaraźliwe i przekonało mnie, że studia są ważne nie tylko z powodu tytułu naukowego. Studia to taki etap w życiu, który pozwala czerpać nie tylko z wiedzy akademickiej, ale także korzystać z innych możliwości, jakie daje współpraca, różnorodność i pozostałe wartości AIESEC.
To nie jest demagogia, ani wyjęty z kabaretu „chłyt małketingowy”, kiedy członkowie Organizacji, ze mną włącznie, opisują swoje wrażenia w ciepłych słowach, czasami zapędzając się w litanię superlatyw. To rzeczywistość. Bardzo, bardzo fajny skutek uboczny satysfakcji z tego, co można osiągnąć będąc na studiach. Nigdy nie przypuszczałam, że kończąc pierwszy rok filologii, jednocześnie uda mi się nabrać trochę bezcennego doświadczenia w sprzedaży, logistyce, a w końcu zarządzaniu.
Moja historia z AIESEC, to historia zwiększenia się pewności siebie, rozwijania potencjału i realizowania ambicji. Przyszłam do Organizacji, żeby spróbować czegoś nowego i po miesiącu działania w moim pierwszym projekcie opartym na wymianie międzynarodowej, zostałam członkiem komitetu organizacyjnego konferencji, jako logistyk. Parę tygodni później podjęłam nowe wyzwanie i w przypływie odwagi postanowiłam sprawdzić się, jako lider. Pisząc ten tekst, mogę powiedzieć o sobie, że jestem studentką filologii i jednocześnie osobą, która odpowiada za trzydniową, październikową konferencję dla nowych członków AIESEC. Przy czym obydwie te rzeczy uważam za wartościowe i przynoszące dużo w równej mierze satysfakcji, co radości.
Joanna Świątek
Entuzjazm, optymizm i zaangażowanie ludzi, jakich poznałam na mojej pierwszej konferencji, okazało się zaraźliwe i przekonało mnie, że studia są ważne nie tylko z powodu tytułu naukowego. Studia to taki etap w życiu, który pozwala czerpać nie tylko z wiedzy akademickiej, ale także korzystać z innych możliwości, jakie daje współpraca, różnorodność i pozostałe wartości AIESEC.
To nie jest demagogia, ani wyjęty z kabaretu „chłyt małketingowy”, kiedy członkowie Organizacji, ze mną włącznie, opisują swoje wrażenia w ciepłych słowach, czasami zapędzając się w litanię superlatyw. To rzeczywistość. Bardzo, bardzo fajny skutek uboczny satysfakcji z tego, co można osiągnąć będąc na studiach. Nigdy nie przypuszczałam, że kończąc pierwszy rok filologii, jednocześnie uda mi się nabrać trochę bezcennego doświadczenia w sprzedaży, logistyce, a w końcu zarządzaniu.
Moja historia z AIESEC, to historia zwiększenia się pewności siebie, rozwijania potencjału i realizowania ambicji. Przyszłam do Organizacji, żeby spróbować czegoś nowego i po miesiącu działania w moim pierwszym projekcie opartym na wymianie międzynarodowej, zostałam członkiem komitetu organizacyjnego konferencji, jako logistyk. Parę tygodni później podjęłam nowe wyzwanie i w przypływie odwagi postanowiłam sprawdzić się, jako lider. Pisząc ten tekst, mogę powiedzieć o sobie, że jestem studentką filologii i jednocześnie osobą, która odpowiada za trzydniową, październikową konferencję dla nowych członków AIESEC. Przy czym obydwie te rzeczy uważam za wartościowe i przynoszące dużo w równej mierze satysfakcji, co radości.
Joanna Świątek
Ania, moje doświadczenie
Członkiem AIESEC jestem od października 2008r. Aplikowałam do tej organizacji, aby zdobyć nowe doświadczenia, poznać nowych ludzi, podszkolić język i oczywiście dobrze się bawić! Podsumowując cały ten rok mówię z pełną odpowiedzialnością: nie zawiodłam się, AIESEC dał mi wszystko to, czego oczekiwałam, a nawet i więcej.
Po wstąpieniu do organizacji stałam się członkiem 13 – osobowego zespołu, nauczyłam się wielu rzeczy, jak np. pracy w grupie, współodpowiedzialności, lepszego zarządzania swoim własnym czasem, czy technik sprzedażowych, ponieważ jako jedna z osób odpowiedzialnych za kontakty zewnętrzne rozwijałam się w tym kierunku. Poznałam wtedy wiele osób z zagranicy, które przyjechały do Katowic na praktykę, co daje niesamowitą satysfakcję, jak wiesz, że ci ludzie są tu dzięki twojej pracy, czyli widać jej efekty.
Jeszcze w trakcie trwania tego projektu stałam się równocześnie liderem innego – konferencji lokalnej. Już na pierwszym roku studiów stałam się osobą odpowiedzialną za zorganizowanie kilkudniowej konferencji dla 60 osób. Miałam własny zespół ludzi, za który byłam odpowiedzialna i który na mnie polegał. Zdobyłam doświadczenie, jakiego nie zyskałabym na żadnych kursach, czy nawet na uczelni.
Od marca zostałam liderem odpowiedzialnym za kontakty zewnętrzne kolejnego projektu mając kolejny zespół ludzi, którzy byli zupełnie nowi w organizacji i trzeba było przekazać im odpowiednią wiedzę i motywację do działania. Każdego dnia uczyłam się i nadal uczę nowych rzeczy oraz podejmuję nowe wyzwania.
Jednym z tych wyzwań jest wyjazd na zagraniczną praktykę, na którą zdecydowałam się w maju, a wyjechałam w lipcu, co można nazwać po części szaleństwem zważając na fakt, że obecnie jestem w Indiach J Dzięki doświadczeniu zdobytym w AIESEC było mi łatwiej przejść proces rekrutacyjny. Pobyt w tym cudnym kraju jest jak do tej pory największą i najpiękniejszą przygodą, jaką do tej pory przeżyłam. Poznałam ponad 100 osób z całego świata, z niektórymi z nich kontakt z pewnością szybko się nie urwie, o ile w ogóle kiedyś się to stanie. Zdobywam tutaj kolejne doświadczenia pracując w jednej z największych firm w Indiach, która jest pierwsza w rankingu INDIA’S BEST COMPANIES TO WORK FOR 2009. Myślę, że dzięki takiemu doświadczeniu – 3-miesięcznej praktyce w indyjskiej firmie – nic mnie już nie zdziwi i żadna praca mi nie będzie straszna ;) Ale praktyka to nie tylko praca, ale także czas wolny, zwiedzanie i przygody, których w tym najbardziej kolorowym kraju świata nie brakuje!!
Po powrocie do Polski poprowadzę kolejny projekt jako jego jedyny lider, co będzie dla mnie ogromną szkołą i wyzwaniem, a co potem?
Planuję nadal działać w naszym komitecie, wyjechać do innego komitetu AIESEC za granicę na pewien okres czasu, a za 2-3 lata pojechać na kolejną praktykę J
Po wstąpieniu do organizacji stałam się członkiem 13 – osobowego zespołu, nauczyłam się wielu rzeczy, jak np. pracy w grupie, współodpowiedzialności, lepszego zarządzania swoim własnym czasem, czy technik sprzedażowych, ponieważ jako jedna z osób odpowiedzialnych za kontakty zewnętrzne rozwijałam się w tym kierunku. Poznałam wtedy wiele osób z zagranicy, które przyjechały do Katowic na praktykę, co daje niesamowitą satysfakcję, jak wiesz, że ci ludzie są tu dzięki twojej pracy, czyli widać jej efekty.
Jeszcze w trakcie trwania tego projektu stałam się równocześnie liderem innego – konferencji lokalnej. Już na pierwszym roku studiów stałam się osobą odpowiedzialną za zorganizowanie kilkudniowej konferencji dla 60 osób. Miałam własny zespół ludzi, za który byłam odpowiedzialna i który na mnie polegał. Zdobyłam doświadczenie, jakiego nie zyskałabym na żadnych kursach, czy nawet na uczelni.
Od marca zostałam liderem odpowiedzialnym za kontakty zewnętrzne kolejnego projektu mając kolejny zespół ludzi, którzy byli zupełnie nowi w organizacji i trzeba było przekazać im odpowiednią wiedzę i motywację do działania. Każdego dnia uczyłam się i nadal uczę nowych rzeczy oraz podejmuję nowe wyzwania.
Jednym z tych wyzwań jest wyjazd na zagraniczną praktykę, na którą zdecydowałam się w maju, a wyjechałam w lipcu, co można nazwać po części szaleństwem zważając na fakt, że obecnie jestem w Indiach J Dzięki doświadczeniu zdobytym w AIESEC było mi łatwiej przejść proces rekrutacyjny. Pobyt w tym cudnym kraju jest jak do tej pory największą i najpiękniejszą przygodą, jaką do tej pory przeżyłam. Poznałam ponad 100 osób z całego świata, z niektórymi z nich kontakt z pewnością szybko się nie urwie, o ile w ogóle kiedyś się to stanie. Zdobywam tutaj kolejne doświadczenia pracując w jednej z największych firm w Indiach, która jest pierwsza w rankingu INDIA’S BEST COMPANIES TO WORK FOR 2009. Myślę, że dzięki takiemu doświadczeniu – 3-miesięcznej praktyce w indyjskiej firmie – nic mnie już nie zdziwi i żadna praca mi nie będzie straszna ;) Ale praktyka to nie tylko praca, ale także czas wolny, zwiedzanie i przygody, których w tym najbardziej kolorowym kraju świata nie brakuje!!
Po powrocie do Polski poprowadzę kolejny projekt jako jego jedyny lider, co będzie dla mnie ogromną szkołą i wyzwaniem, a co potem?
Planuję nadal działać w naszym komitecie, wyjechać do innego komitetu AIESEC za granicę na pewien okres czasu, a za 2-3 lata pojechać na kolejną praktykę J
Alicja, studentk z Katowic
Obecnie jestem studentką 5 roku zarządzania marketingowego i od lutego jestem także osobą odpowiedzialną za komunikacje marketingową w oddziale lokalnym Katowice Akademia Ekonomiczna przy AIESEC Polska. W organizacji jestem od października 2008 roku.
Obecny system kształcenia pozwolił mi po ukończeniu licencjatu, zmienić profil studiów. Dlatego też przeniosłam się do Katowic. W pierwszym tygodniu na nowej uczelni, bez znajomych, jeszcze trochę zagubiona spotkałam chłopaka z Indii, który zapytał czy nie chciałabym wyjechać na praktyki za granice… i tak to się wszystko zaczęło.
Do AIESEC przyszłam z myślą wyjazdu do Brazylii na roczne praktyki menadżerskie aby rozwijać swoje umiejętności w zawodzie. Jednak perspektywa prowadzenia oddziału lokalnego była dużo ciekawsza.
W tym momencie zarządzam grupą ludzi, którzy tak jak ja pokochali komunikacje marketingową oraz PR. Jestem odpowiedzialna za promocje komitetu wśród firm i studentów. Mam bezpośredni kontakt z wszystkimi mediami na śląsku. Bywam w telewizji i w radiu, udzielając wywiadów. Pisze artykuły, noty prasowe, eseje i inne do gazet i magazynów tak studenckich jak i branżowych. Przygotowuje i przeprowadzam kampanie promocyjne podczas rekrutacji czy dni kariery. Jestem odpowiedzialna za stronę internetową, portale społecznościowe i inne. Jednym zdaniem: sprawiam że jest o nas głośno. I to już od prawie roku!
Możliwość rozwijania swoich umiejętności i kontaktów jaką daje mi AIESEC każdego dnia, wykorzystuje na wszelkie sposoby. Wiem że zmarnowałam trzy pierwsze lata studiów. Jednak teraz z zapałem podchodzę do zadań które sama sobie wyznaczam. Wiem czego chce od życia i kariery zawodowej a AIESEC jest kamieniem milowym w mojej ścieżce ku obranemu celowi.
Każdemu życzę aby pod koniec studiów dokładnie wiedział co chce robić za 5, 10 lat i dążył do tego z upartością. Wiem że w obecnych czasach trzeba mieć dużo szczęścia aby zrealizować swoje cele. Ja z pomocą AIESEC codziennie czuje że zbliżam się do celu.
Obecny system kształcenia pozwolił mi po ukończeniu licencjatu, zmienić profil studiów. Dlatego też przeniosłam się do Katowic. W pierwszym tygodniu na nowej uczelni, bez znajomych, jeszcze trochę zagubiona spotkałam chłopaka z Indii, który zapytał czy nie chciałabym wyjechać na praktyki za granice… i tak to się wszystko zaczęło.
Do AIESEC przyszłam z myślą wyjazdu do Brazylii na roczne praktyki menadżerskie aby rozwijać swoje umiejętności w zawodzie. Jednak perspektywa prowadzenia oddziału lokalnego była dużo ciekawsza.
W tym momencie zarządzam grupą ludzi, którzy tak jak ja pokochali komunikacje marketingową oraz PR. Jestem odpowiedzialna za promocje komitetu wśród firm i studentów. Mam bezpośredni kontakt z wszystkimi mediami na śląsku. Bywam w telewizji i w radiu, udzielając wywiadów. Pisze artykuły, noty prasowe, eseje i inne do gazet i magazynów tak studenckich jak i branżowych. Przygotowuje i przeprowadzam kampanie promocyjne podczas rekrutacji czy dni kariery. Jestem odpowiedzialna za stronę internetową, portale społecznościowe i inne. Jednym zdaniem: sprawiam że jest o nas głośno. I to już od prawie roku!
Możliwość rozwijania swoich umiejętności i kontaktów jaką daje mi AIESEC każdego dnia, wykorzystuje na wszelkie sposoby. Wiem że zmarnowałam trzy pierwsze lata studiów. Jednak teraz z zapałem podchodzę do zadań które sama sobie wyznaczam. Wiem czego chce od życia i kariery zawodowej a AIESEC jest kamieniem milowym w mojej ścieżce ku obranemu celowi.
Każdemu życzę aby pod koniec studiów dokładnie wiedział co chce robić za 5, 10 lat i dążył do tego z upartością. Wiem że w obecnych czasach trzeba mieć dużo szczęścia aby zrealizować swoje cele. Ja z pomocą AIESEC codziennie czuje że zbliżam się do celu.
poniedziałek, 16 listopada 2009
Hope of the Future - wakacje Chinach
Obecnie jestem studentem 3 roku Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. W minione wakacje uczestniczyłem w projekcie Hope of the Future - Summer Camp organizowanym przez AIESEC NKU w Chinach. Była to moja pierwsza praktyka ,na którą pojechałem dzięki AIESEC. Mówiąc krótko jestem z niej bardzo zadowolony.
W tym projekcie uczestniczyło 14 wolontariuszy z całego świata oraz 10 osób z AIESEC-u w Chinach. Po przylocie do Pekinu pojechaliśmy do Tianjin gdzie odbyło się w siedzibie AISEC-u krótkie szkolenie. Dotyczyło ono zachowania w stosunku do dzieci. Następnie wszyscy przelecieliśmy z Pekinu do Chengu- stolicy Syczuanu a potem praktykę miałem w trzech szkołach w tej prowincji. Polegała ona na opiekowaniu się dziećmi i młodzieżą na letnich obozach w 3 chińskich szkołach. Szkoły te były położone w małych miasteczka w prowincji Syczuan, a jedna z nich była w mieście całkowicie zniszczonym przez trzęsienie ziemi z zeszłego roku. Do moich obowiązków należało uczenie i organizowanie im wolnego czasu. Prowadziłem lekcje angielskiego, zajęcia sportowe, muzyczne, a także opowiadałem o kulturze polskiej jak i europejskiej. Wszytko to odbywało się w języku angielski po to aby dzieci jak najwięcej korzystały i mogły przez ten czas poprawić swój angielski. W przypadku trudności z komunikacją, dotyczyło to głównie młodszych dzieci, które mówiły bardzo słabo po angielsku pomagali nam chińscy członkowie AIESEC, którzy pełnili rolę naszych tłumaczy. Bardzo rzadko zdarzało się abym prowadził lekcję sam. Ich obecność była dla wszystkich wolontariuszy wielkim ułatwieniem. Uczestnicy obozów, w zależności od szkoły byli w różnym wieku. W pierwszej szkole były to młodsze dzieci w wieku naszej podstawówki i gimnazjum. W kolejnej szkole uczestnicy byli starsi- odpowiednik naszego liceum. Najbardziej zróżnicowana była trzecia szkoła. Tam były zarówno maluchy jak i dużo starsze dzieci.
Zajęcia, które organizowałem trwały po 1,5 godziny. Nie wyglądały one jak zwykłe lekcje. Jednym z głównych celów było skłonienie dzieci do mówienia po angielsku. W dużej mierze były to przeróżne gry i zabawy językowe. Na zajęciach było dużo śmiechu, śpiewania itp. Była to dla nich ogromna zmiana w porównaniu do tradycyjnych lekcji, które mają w ciągu roku. Większość dzieci chętnie uczestniczyła w zajęciach aktywnie biorąc w nich udział, choć czasami ciężko było przezwyciężyć im nieśmiałość. Myślę, że dzieci bardzo lubiły zajęcia przez nas prowadzone. Świadczyć może o tym sytuacja kiedy to na koniec pierwszego obozu większość uczestników płakała z powodu naszego wyjazdu. Dla dzieci z chińskiej prowincji spotkanie ludzi z całego świata było ogromnym przeżyciem.
Warunki mieszkaniowe i żywieniowe podczas projektu bardzo się różniły. W Tianjin, mieście niedaleko Pekinu, do którego przyjechałem przed wylotem do Syczuanu, mieszkaliśmy w eleganckim hotelu. W Syczuanie warunki były już bardzo zmienne. W pierwszej szkole spaliśmy razem z uczestnikami obozu w szkole. Warunki były troszkę spartańskie. Niezbyt ładne pokoje 5 osobowe, ze wspólnymi, brzydkimi i zniszczonymi łazienkami, w których o drzwiach w toalecie czy prysznicu można było zapomnieć. Jednak miało to swój urok i było odskocznią od normalnego życia w Polsce. Klasy, w których prowadziliśmy zajęcia nie były zdecydowanie gorsze od polskich. Wszystkie miały tablice i kredę wiec zajęcia dało się prowadzić. Jedliśmy dziennie 3 posiłki na szkolnej stołówce, było smacznie ale dość monotonnie. Druga szkoła w porównaniu z pierwszą była całkowicie inna. Spaliśmy w hotelu, w pięknych 2 osobowych pokojach z klimatyzacją, Internetem i łazienką. Również szkoła była zdecydowanie lepiej wyposażona. Każda sala miała rzutnik multimedialny oraz głośniki. Jedzenie tu również było bardzo smaczne ale za to wygląd stołówki, o ile tak można nazwać stoły pod plastikowym zadaszeniem, oraz kuchni pozostawiał wiele do życzenia. Na szczęcie ominęły mnie tam problemy żołądkowe. Picie dużych ilości coli pomaga J. Oprócz jedzenia w stołówce zabierano nas także do restauracji w mieście, gdzie kosztowaliśmy wielu znakomitych potraw. Trzecia szkoła była całkiem inna od pozostałych, gdyż znajdowała się w miejsce całkowicie zniszczonym przez trzęsienie ziemi w zeszłym roku. Można powiedzieć, ze teraz tam miasta nie ma. Ludzie mieszkają w tymczasowych barakach i tam też są szkoły, sklepy, restauracje. W całym mieście jest tylko kilka murowanych budynków. Spaliśmy w jednym z nich, jednak warunki zakwaterowania pozostawiały wiele do życzenia. Był to jednak tylko tydzień więc dało się to przeżyć. Tutaj już stołowaliśmy się na własny koszt w restauracjach.
Podsumowując na moim projekcie bardzo mi się podobało. Moim marzeniem było pojechać do Chin i dzięki tej praktyce mogłem to zrealizować. Dzięki temu projektowi mogłem zobaczyć jak wygląda życie w Chinach. Dodatkowo poznałem wielu interesujących ludzi z całego świata. Pomogło mi to bardziej otworzyć się na świat a także poznać nowe kultury i zwyczaje. Po praktyce zostałem jeszcze w Chinach i zwiedzałem ten niezwykły kraj. Dodatkowo praktyka ta pomogła zrealizować mi moje drugie marzenie a mianowicie podróż koleją transsyberyjską gdyż do Polski wracałem pociągiem z Pekinu przez Mongolię i Rosję.
W tym projekcie uczestniczyło 14 wolontariuszy z całego świata oraz 10 osób z AIESEC-u w Chinach. Po przylocie do Pekinu pojechaliśmy do Tianjin gdzie odbyło się w siedzibie AISEC-u krótkie szkolenie. Dotyczyło ono zachowania w stosunku do dzieci. Następnie wszyscy przelecieliśmy z Pekinu do Chengu- stolicy Syczuanu a potem praktykę miałem w trzech szkołach w tej prowincji. Polegała ona na opiekowaniu się dziećmi i młodzieżą na letnich obozach w 3 chińskich szkołach. Szkoły te były położone w małych miasteczka w prowincji Syczuan, a jedna z nich była w mieście całkowicie zniszczonym przez trzęsienie ziemi z zeszłego roku. Do moich obowiązków należało uczenie i organizowanie im wolnego czasu. Prowadziłem lekcje angielskiego, zajęcia sportowe, muzyczne, a także opowiadałem o kulturze polskiej jak i europejskiej. Wszytko to odbywało się w języku angielski po to aby dzieci jak najwięcej korzystały i mogły przez ten czas poprawić swój angielski. W przypadku trudności z komunikacją, dotyczyło to głównie młodszych dzieci, które mówiły bardzo słabo po angielsku pomagali nam chińscy członkowie AIESEC, którzy pełnili rolę naszych tłumaczy. Bardzo rzadko zdarzało się abym prowadził lekcję sam. Ich obecność była dla wszystkich wolontariuszy wielkim ułatwieniem. Uczestnicy obozów, w zależności od szkoły byli w różnym wieku. W pierwszej szkole były to młodsze dzieci w wieku naszej podstawówki i gimnazjum. W kolejnej szkole uczestnicy byli starsi- odpowiednik naszego liceum. Najbardziej zróżnicowana była trzecia szkoła. Tam były zarówno maluchy jak i dużo starsze dzieci.
Zajęcia, które organizowałem trwały po 1,5 godziny. Nie wyglądały one jak zwykłe lekcje. Jednym z głównych celów było skłonienie dzieci do mówienia po angielsku. W dużej mierze były to przeróżne gry i zabawy językowe. Na zajęciach było dużo śmiechu, śpiewania itp. Była to dla nich ogromna zmiana w porównaniu do tradycyjnych lekcji, które mają w ciągu roku. Większość dzieci chętnie uczestniczyła w zajęciach aktywnie biorąc w nich udział, choć czasami ciężko było przezwyciężyć im nieśmiałość. Myślę, że dzieci bardzo lubiły zajęcia przez nas prowadzone. Świadczyć może o tym sytuacja kiedy to na koniec pierwszego obozu większość uczestników płakała z powodu naszego wyjazdu. Dla dzieci z chińskiej prowincji spotkanie ludzi z całego świata było ogromnym przeżyciem.
Warunki mieszkaniowe i żywieniowe podczas projektu bardzo się różniły. W Tianjin, mieście niedaleko Pekinu, do którego przyjechałem przed wylotem do Syczuanu, mieszkaliśmy w eleganckim hotelu. W Syczuanie warunki były już bardzo zmienne. W pierwszej szkole spaliśmy razem z uczestnikami obozu w szkole. Warunki były troszkę spartańskie. Niezbyt ładne pokoje 5 osobowe, ze wspólnymi, brzydkimi i zniszczonymi łazienkami, w których o drzwiach w toalecie czy prysznicu można było zapomnieć. Jednak miało to swój urok i było odskocznią od normalnego życia w Polsce. Klasy, w których prowadziliśmy zajęcia nie były zdecydowanie gorsze od polskich. Wszystkie miały tablice i kredę wiec zajęcia dało się prowadzić. Jedliśmy dziennie 3 posiłki na szkolnej stołówce, było smacznie ale dość monotonnie. Druga szkoła w porównaniu z pierwszą była całkowicie inna. Spaliśmy w hotelu, w pięknych 2 osobowych pokojach z klimatyzacją, Internetem i łazienką. Również szkoła była zdecydowanie lepiej wyposażona. Każda sala miała rzutnik multimedialny oraz głośniki. Jedzenie tu również było bardzo smaczne ale za to wygląd stołówki, o ile tak można nazwać stoły pod plastikowym zadaszeniem, oraz kuchni pozostawiał wiele do życzenia. Na szczęcie ominęły mnie tam problemy żołądkowe. Picie dużych ilości coli pomaga J. Oprócz jedzenia w stołówce zabierano nas także do restauracji w mieście, gdzie kosztowaliśmy wielu znakomitych potraw. Trzecia szkoła była całkiem inna od pozostałych, gdyż znajdowała się w miejsce całkowicie zniszczonym przez trzęsienie ziemi w zeszłym roku. Można powiedzieć, ze teraz tam miasta nie ma. Ludzie mieszkają w tymczasowych barakach i tam też są szkoły, sklepy, restauracje. W całym mieście jest tylko kilka murowanych budynków. Spaliśmy w jednym z nich, jednak warunki zakwaterowania pozostawiały wiele do życzenia. Był to jednak tylko tydzień więc dało się to przeżyć. Tutaj już stołowaliśmy się na własny koszt w restauracjach.
Podsumowując na moim projekcie bardzo mi się podobało. Moim marzeniem było pojechać do Chin i dzięki tej praktyce mogłem to zrealizować. Dzięki temu projektowi mogłem zobaczyć jak wygląda życie w Chinach. Dodatkowo poznałem wielu interesujących ludzi z całego świata. Pomogło mi to bardziej otworzyć się na świat a także poznać nowe kultury i zwyczaje. Po praktyce zostałem jeszcze w Chinach i zwiedzałem ten niezwykły kraj. Dodatkowo praktyka ta pomogła zrealizować mi moje drugie marzenie a mianowicie podróż koleją transsyberyjską gdyż do Polski wracałem pociągiem z Pekinu przez Mongolię i Rosję.
czwartek, 1 października 2009
Anna, praktyka edukacyjna w Chinach
Właśnie mija drugi miesiąc mojej praktyki edukacyjnej w Chińskiej Republice Ludowej, a dokładnie w prowincji Hubei, w mieście Wuhan. Jak każde miasto w Chinach, Wuhan jest miastem ogromnym. Populacja sięga 8 mln mieszkańców. Zdecydowałam się wyjechać na praktykę edukacyjną do Chin po obronie pracy licencjackiej z socjologii. Chciałam poznać kulturę Chin i zmierzyć się z wyzwaniami komunikacji międzykulturowej.
Pracuję w szkole językowej i razem z innymi praktykantami prowadzę obozy dla dzieci i młodzieży. Mamy 10 dni, by nauczyć ich języka angielskiego oraz zapoznać z zachodnią kulturą. Zdecydowana większość dzieciaków dopiero zaczyna swoją przygodę z językiem angielskim, więc praca z nimi wymaga więcej zaangażowania i energii podczas każdej minuty zajęć lekcyjnych. Lekcje z młodzieżą natomiast owocują długimi rozmowami o życiu codziennym, marzeniach i problemach z jakimi borykają się na codzień. Niesamowicie ciekawe są takie rozmowy, gdzie mamy szansę porównać własne spojrzenie na świat i opinię młodzieży z kraju środka.
Kultura organizacyjna jest trudna do zrozumienia dla europejczyka, sposób komunikowania wewnątrz firmy (a często braku komunikacji) jest początkowo całkowicie nielogiczny. Tylko poprzez poznanie kultury jesteśmy w stanie wytłumaczyć i zrozumieć ich dziwne (w nazym odczuciu) zachowanie.
Razem ze mną przyjechało tutaj około 30 praktykantów (ze Stanów Zjednoczonych, Kanady i Wielkiej Brytanii) wspólnie przeżywamy bliskie spotkania III stopnia z chińską kulturą, zwiedzamy bliższe i dalsze okolice, uczymy się mandarynskiego, śpiewamy na Karaoke TV i odkrywamy specjały chińskiej kuchni.
Pracuję w szkole językowej i razem z innymi praktykantami prowadzę obozy dla dzieci i młodzieży. Mamy 10 dni, by nauczyć ich języka angielskiego oraz zapoznać z zachodnią kulturą. Zdecydowana większość dzieciaków dopiero zaczyna swoją przygodę z językiem angielskim, więc praca z nimi wymaga więcej zaangażowania i energii podczas każdej minuty zajęć lekcyjnych. Lekcje z młodzieżą natomiast owocują długimi rozmowami o życiu codziennym, marzeniach i problemach z jakimi borykają się na codzień. Niesamowicie ciekawe są takie rozmowy, gdzie mamy szansę porównać własne spojrzenie na świat i opinię młodzieży z kraju środka.
Kultura organizacyjna jest trudna do zrozumienia dla europejczyka, sposób komunikowania wewnątrz firmy (a często braku komunikacji) jest początkowo całkowicie nielogiczny. Tylko poprzez poznanie kultury jesteśmy w stanie wytłumaczyć i zrozumieć ich dziwne (w nazym odczuciu) zachowanie.
Razem ze mną przyjechało tutaj około 30 praktykantów (ze Stanów Zjednoczonych, Kanady i Wielkiej Brytanii) wspólnie przeżywamy bliskie spotkania III stopnia z chińską kulturą, zwiedzamy bliższe i dalsze okolice, uczymy się mandarynskiego, śpiewamy na Karaoke TV i odkrywamy specjały chińskiej kuchni.
Andrzej, programista w Japonii
Jestem studentem 5 roku informatyki. Do AIESEC dołączyłem półtora roku temu. Moim celem w AIESEC była praktyka zawodowa i to w dodatku zagranicą.
Mój cel udało mi się zrealizować dość szybko. Już po paru miesiącach znalazłem firmę, która zaakceptowała mnie jako swojego praktykanta. Na dodatek firma znajdowała się w wymarzonym dla mnie kraju – Japonii.
Podczas 5 miesięcy spędzonych na wyjeździe nauczyłem się wielu rzeczy, które przydadzą się w mojej przyszłej karierze. Na co dzień pracowałem jako programista w 5-osobowym zespole. Mój zespół skłądał się głownie z Japończyków, jednak firma zatrudniała wielu obcokrajowców - poznałem tam wielu Francuzów. Pracowałem nad oprogramowaniem dla jednego z urządzeń produkowanych przez firmę. Dużym ułatwieniem było dla mnie to że dostałem od firmy rower, którym jeździłem codziennie do pracy. Okazał się on również najlepszą formą transportu po Kyoto.
W weekendy miałem czas na zwiedzanie okolicznych „cudów”. W ten sposób udało mi się poznać kulturę japońską od strony niedostępnej dla zwykłego turysty. Miałem okazję zwiedzić wiele miejsc popularnych i tych trochę mniej znanych. Dzięki temu, że moja praktyka trwała tak długo udało mi się nawet doczekać turnieju sumo w Osace. Poza tym poznałem wiele wspaniałych osób. Część z nich była tak samo jak ja na praktyce AIESEC. Byli to nie tylko Japończycy, ale osoby z całego świata – Indii, Nigerii, Niemiec, a nawet z Warszawy.
AIESEC jest jedną z niewielu organizacji która umożliwia takie wyjazdy, a samemu zrealizowanie takiej praktyki byłoby prawie niemożliwe. Mam nadzieję że to nie koniec mojej przygody z AIESEC, bo chciałbym jeszcze raz gdzieś pojechać i nauczyć się czegoś nowego.
Mój cel udało mi się zrealizować dość szybko. Już po paru miesiącach znalazłem firmę, która zaakceptowała mnie jako swojego praktykanta. Na dodatek firma znajdowała się w wymarzonym dla mnie kraju – Japonii.
Podczas 5 miesięcy spędzonych na wyjeździe nauczyłem się wielu rzeczy, które przydadzą się w mojej przyszłej karierze. Na co dzień pracowałem jako programista w 5-osobowym zespole. Mój zespół skłądał się głownie z Japończyków, jednak firma zatrudniała wielu obcokrajowców - poznałem tam wielu Francuzów. Pracowałem nad oprogramowaniem dla jednego z urządzeń produkowanych przez firmę. Dużym ułatwieniem było dla mnie to że dostałem od firmy rower, którym jeździłem codziennie do pracy. Okazał się on również najlepszą formą transportu po Kyoto.
W weekendy miałem czas na zwiedzanie okolicznych „cudów”. W ten sposób udało mi się poznać kulturę japońską od strony niedostępnej dla zwykłego turysty. Miałem okazję zwiedzić wiele miejsc popularnych i tych trochę mniej znanych. Dzięki temu, że moja praktyka trwała tak długo udało mi się nawet doczekać turnieju sumo w Osace. Poza tym poznałem wiele wspaniałych osób. Część z nich była tak samo jak ja na praktyce AIESEC. Byli to nie tylko Japończycy, ale osoby z całego świata – Indii, Nigerii, Niemiec, a nawet z Warszawy.
AIESEC jest jedną z niewielu organizacji która umożliwia takie wyjazdy, a samemu zrealizowanie takiej praktyki byłoby prawie niemożliwe. Mam nadzieję że to nie koniec mojej przygody z AIESEC, bo chciałbym jeszcze raz gdzieś pojechać i nauczyć się czegoś nowego.
Kamila, 2 lata w AIESEC, wolontariat w Rumunii
Jestem członkiem AIESEC w Białymstoku od 2 lat. W poprzednim roku akademickim sprawowałam funkcję Wiceprezydenta ds. Komunikacji i Promocji. Byłam odpowiedzialna za promocję komitetu, organizowanie konferencji prasowych czy koordynowanie tworzenia materiałów marketingowych.
Uważam, iż wybór AIESEC był najlepszą możliwością zagospodarowania mojego czasu pozauczelnianego. Nauczyłam się przez to jak planować swoje działania aby dojść do celu. Poznałam jak działa organizacja od strony promocji.
W czasie wakacji odbyłam 2-miesięczny wolontariat w Rumunii, mieście Timisoara. Należałam do 7-osobowego zespołu międzynarodowego, w którym to przygotowywaliśmy zajęcia w ramach projektu "Summer School" skierowanego do młodzieży licealnej. Program zawierał szkolenia z umiejętności miękkich, tj. negocjacje, praca zespołowa, przemówienia publiczne i inne. Projekt pod nazwą "It's Your Choice" jest organizowany przez AIESEC w Timisoarze już po raz szósty. W czasie jego trwania odbywają się również wizyty w firmach połączone ze szkoleniami, a także wycieczki integracyjne.
Czas spędzony w Rumunii okazał się jednym z ciekawszych przeżyć, jakie dotychczas mnie spotkały. Rozwijałam swoje umiejętności szkoleniowe, a także przyczyniałam się do rozwoju innych! Praca w tym jakże różnorodnym zespole była wyzwaniem, które zapamiętam najbardziej. Barierą niekiedy był nie tylko język, ale również różnice kulturowe. Każdego dnia uczyliśmy się od siebie nawzajem. Dodatkowym przeżyciem było zwiedzanie Rumunii, która zaskakiwała mnie na każdym kroku.
Wolontariat to wspaniała okazja do poznania siebie i innych. To czas pełen wyzwań, wakacyjnych przygód, które długo pozostają w pamięci. To przede wszystkim wspaniali ludzie z wielu zakątków świata w jednym miejscu!
Polecam!
Uważam, iż wybór AIESEC był najlepszą możliwością zagospodarowania mojego czasu pozauczelnianego. Nauczyłam się przez to jak planować swoje działania aby dojść do celu. Poznałam jak działa organizacja od strony promocji.
W czasie wakacji odbyłam 2-miesięczny wolontariat w Rumunii, mieście Timisoara. Należałam do 7-osobowego zespołu międzynarodowego, w którym to przygotowywaliśmy zajęcia w ramach projektu "Summer School" skierowanego do młodzieży licealnej. Program zawierał szkolenia z umiejętności miękkich, tj. negocjacje, praca zespołowa, przemówienia publiczne i inne. Projekt pod nazwą "It's Your Choice" jest organizowany przez AIESEC w Timisoarze już po raz szósty. W czasie jego trwania odbywają się również wizyty w firmach połączone ze szkoleniami, a także wycieczki integracyjne.
Czas spędzony w Rumunii okazał się jednym z ciekawszych przeżyć, jakie dotychczas mnie spotkały. Rozwijałam swoje umiejętności szkoleniowe, a także przyczyniałam się do rozwoju innych! Praca w tym jakże różnorodnym zespole była wyzwaniem, które zapamiętam najbardziej. Barierą niekiedy był nie tylko język, ale również różnice kulturowe. Każdego dnia uczyliśmy się od siebie nawzajem. Dodatkowym przeżyciem było zwiedzanie Rumunii, która zaskakiwała mnie na każdym kroku.
Wolontariat to wspaniała okazja do poznania siebie i innych. To czas pełen wyzwań, wakacyjnych przygód, które długo pozostają w pamięci. To przede wszystkim wspaniali ludzie z wielu zakątków świata w jednym miejscu!
Polecam!
Kamil, Ekwador
Przybywając na studia do innego miasta, postanowiłem poszukać możliwości rozwoju, zdobycia doświadczenia
w międzynarodowym otoczeniu. Na mojej uczelni natrafiłem na AIESEC i dołączyłem do organizacji już na pierwszym roku.
Przez pierwsze 2 lata działalności w organizacji w Trójmieście zajmowałem się wieloma obszarami. Począwszy od kontaktów zewnętrznych, dzięki którym zdobyłem umiejętności sprzedażowe i komunikacyjne, a skończywszy na wyszukiwaniu studentów z zagranicy dla lokalnych firm, z którymi w tamtym czasie współpracował mój oddział lokalny. W owym czasie kierowałem również 4–osobowym zespołem, dzięki czemu wzbogaciłem swoje doświadczenie o umiejętności liderskie, zarządzania grupą, planowanie i zarządzanie czasem. Kolejnym milowym etapem w moim rozwoju było całoroczne zarządzanie obszarem marketingu w oddziale lokalnym. Wreszcie wiedzę, którą zdobywałem na studiach mogłem wykorzystać w praktyce. Tworzyłem strategię promocji lokalnych inicjatyw. Miałem okazję tworzenia od podstaw kampanii reklamowych dla naszych wydarzeń, kreowania materiałów promocyjnych, zajmowałem się także relacjami z mediami lokalnymi.
Jak dotąd brałem udział w 25 konferencjach lokalnych, ogólnopolskich i międzynarodowych na których mogłem uczyć się od doświadczonych osób, ale także sam sprawdzić się w roli trenera. Dzięki tym konferencjom miałem okazje poznać wiele osób z różnych miast, różnych krajów. Dla mnie jest to najważniejszą rzeczą w AIESEC – międzynarodowość.
Obecnie, już od 3 miesięcy kontynuuję swój rozwój i zdobywanie doświadczenia wokół obszaru marketingu w Ameryce Południowej, w Ekwadorze. Przede mną rok niesamowitego doświadczenia oraz okazji do zwiedzania niesamowitych miejsc na ziemi. W Ekwadorze wraz z 5-osobowym zespołem zarządzamy i koordynujemy całą organizacją AIESEC w tym kraju. Jest to całkowicie nowe doświadczenie, inna kultura inne realia. Przygoda, której właśnie doświadczam jest skutkiem najlepszej decyzji w moim życiu - wyjazdu do Ekwadoru. Zdobywanie profesjonalnego doświadczenia, w połączeniu z odkrywaniem nowej kultury jest czymś niesamowitym. Teraz już wiem, że po roku przyjdzie czas na wyjazd na praktykę, zapewne również do Ameryki Południowej lub innych zakątków naszej planety:]
w międzynarodowym otoczeniu. Na mojej uczelni natrafiłem na AIESEC i dołączyłem do organizacji już na pierwszym roku.
Przez pierwsze 2 lata działalności w organizacji w Trójmieście zajmowałem się wieloma obszarami. Począwszy od kontaktów zewnętrznych, dzięki którym zdobyłem umiejętności sprzedażowe i komunikacyjne, a skończywszy na wyszukiwaniu studentów z zagranicy dla lokalnych firm, z którymi w tamtym czasie współpracował mój oddział lokalny. W owym czasie kierowałem również 4–osobowym zespołem, dzięki czemu wzbogaciłem swoje doświadczenie o umiejętności liderskie, zarządzania grupą, planowanie i zarządzanie czasem. Kolejnym milowym etapem w moim rozwoju było całoroczne zarządzanie obszarem marketingu w oddziale lokalnym. Wreszcie wiedzę, którą zdobywałem na studiach mogłem wykorzystać w praktyce. Tworzyłem strategię promocji lokalnych inicjatyw. Miałem okazję tworzenia od podstaw kampanii reklamowych dla naszych wydarzeń, kreowania materiałów promocyjnych, zajmowałem się także relacjami z mediami lokalnymi.
Jak dotąd brałem udział w 25 konferencjach lokalnych, ogólnopolskich i międzynarodowych na których mogłem uczyć się od doświadczonych osób, ale także sam sprawdzić się w roli trenera. Dzięki tym konferencjom miałem okazje poznać wiele osób z różnych miast, różnych krajów. Dla mnie jest to najważniejszą rzeczą w AIESEC – międzynarodowość.
Obecnie, już od 3 miesięcy kontynuuję swój rozwój i zdobywanie doświadczenia wokół obszaru marketingu w Ameryce Południowej, w Ekwadorze. Przede mną rok niesamowitego doświadczenia oraz okazji do zwiedzania niesamowitych miejsc na ziemi. W Ekwadorze wraz z 5-osobowym zespołem zarządzamy i koordynujemy całą organizacją AIESEC w tym kraju. Jest to całkowicie nowe doświadczenie, inna kultura inne realia. Przygoda, której właśnie doświadczam jest skutkiem najlepszej decyzji w moim życiu - wyjazdu do Ekwadoru. Zdobywanie profesjonalnego doświadczenia, w połączeniu z odkrywaniem nowej kultury jest czymś niesamowitym. Teraz już wiem, że po roku przyjdzie czas na wyjazd na praktykę, zapewne również do Ameryki Południowej lub innych zakątków naszej planety:]
Stefania - praktyka menedżerska w Indiach
Moją pasją są podróże. Od 20 roku życia zaczęłam podróżować po świecie i tak mi zostało. Kiedy tylko nadarza się okazja pakuje walizki i jadę.
Moja podróż tego roku nie była planowana. Na targach pracy na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie pierwszy raz zapoznałam się z programem AIESEC. Zaciekawił mnie, ponieważ można wyjechać na praktyki do różnych krajów. Tak się zaczęło. Tego samego dnia zaaplikowałam do programu. Po 4 miesiącach byłam
w Indiach. W New Delhi.
Pierwsze wrażenie... SZOK, a zarazem śmiech, czułam się jakbym grała w jakim filmie. Nie mogłam uwierzyć, że znajduję się w tak innym, a zarazem ciekawym miejscu jak Indie. Moja praktykę odbyłam
w pięciogwiazdkowym Hotelu Oberoi. Jest to najlepsza sieć hotelarska w Indiach. Podczas praktyki pogłębiałam moje doświadczenie jako kierownik personelu w branży hotelarskiej. Było to idealnym dopełnieniem moich studiów.
Mój ostatni miesiąc przeznaczyłam na podróże. Udało mi się przeżyć niezapomniane chwile w miejscach takich jak Taj Mahal, Golden Tempe-Amritsar, byłam również na granicy India-Pakistan, wspinałam się na palmę na zachodnim wybrzeżu Indii - Goa.
Wędrując po Indiach zobaczyłam prawdziwe życie. Nie mogłam uwierzyć jakie uderzające kontrasty przewijają się przez tak ogromny kraj. Nauczyłam się wiele od tak bogatej w tradycje kultury. Poczułam smak biedy i bogactwa. Zobaczyłam cuda o których nawet nie śniłam.
Jednym zdaniem kraj tak bogaty w sobie, iż przez wieki można zwiedzać i uczyć się. Dużo jest do pisania. Dużo do opowiadania, aż się łezka w oku kreci... Wszystko to po prostu trzeba przeżyć. Doświadczyć na własnej skórze.
Moja podróż tego roku nie była planowana. Na targach pracy na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie pierwszy raz zapoznałam się z programem AIESEC. Zaciekawił mnie, ponieważ można wyjechać na praktyki do różnych krajów. Tak się zaczęło. Tego samego dnia zaaplikowałam do programu. Po 4 miesiącach byłam
w Indiach. W New Delhi.
Pierwsze wrażenie... SZOK, a zarazem śmiech, czułam się jakbym grała w jakim filmie. Nie mogłam uwierzyć, że znajduję się w tak innym, a zarazem ciekawym miejscu jak Indie. Moja praktykę odbyłam
w pięciogwiazdkowym Hotelu Oberoi. Jest to najlepsza sieć hotelarska w Indiach. Podczas praktyki pogłębiałam moje doświadczenie jako kierownik personelu w branży hotelarskiej. Było to idealnym dopełnieniem moich studiów.
Mój ostatni miesiąc przeznaczyłam na podróże. Udało mi się przeżyć niezapomniane chwile w miejscach takich jak Taj Mahal, Golden Tempe-Amritsar, byłam również na granicy India-Pakistan, wspinałam się na palmę na zachodnim wybrzeżu Indii - Goa.
Wędrując po Indiach zobaczyłam prawdziwe życie. Nie mogłam uwierzyć jakie uderzające kontrasty przewijają się przez tak ogromny kraj. Nauczyłam się wiele od tak bogatej w tradycje kultury. Poczułam smak biedy i bogactwa. Zobaczyłam cuda o których nawet nie śniłam.
Jednym zdaniem kraj tak bogaty w sobie, iż przez wieki można zwiedzać i uczyć się. Dużo jest do pisania. Dużo do opowiadania, aż się łezka w oku kreci... Wszystko to po prostu trzeba przeżyć. Doświadczyć na własnej skórze.
Przemek - założyłem swoją firmę
Moją przygodę z AIESEC zacząłem już na pierwszym roku studiów. Stało się to za sprawą mojej Mamy, która w 1985 pojechała na praktykę z AIESEC do Słowenii i zachęciła mnie do działalności.
Podczas pierwszego roku w AIESEC pomagałem organizować największe studenckie targi pracy w Polsce,
Dni Kariery®, by następnie stać się ich koordynatorem w 2008 roku. W trakcie trwania projektu prowadziłem 10-osobowy zespół oraz nawiązywałem kontakty biznesowe z firmami. Dzięki temu doświadczeniu lepiej poznałem samego siebie. Zrozumiałem, że moją pasją jest zarządzanie oraz biznes.
Kolejny rok w AIESEC spędziłem na stanowisku Wiceprezydenta ds. Kontaktów Zewnętrznych. Do zakrasu moich odpowiedazialności wchodziło zarządzanie sprzedażą i relacjami z partnerami, szkolenia członków oraz reprezetowanie Komitetu Lokalnego na zewnątrz.
W chwili obecnej jestem Prezydentem AIESEC Komitetu Lokalnego w Krakowie i odpowiadam za strategiczne zarządzanie organizacją, coaching oraz reprezentowanie Komitetu na arenie międzynarodowej.
Dzięki doświadczeniu zdobytemu w AIESEC założyłem swoją firmę, portal studencki, tym samym spełniając największe marzenie swojego życia. Nie stałoby się to, gdyby nie wiedza biznesowa, praktyka w zarządzaniu i kontakty bizesowe, które nawiązałem w organizacji. Obecnie w moim portalu pracuje 7 osób w tym programiści, graficy, marketingowcy. Część z tych osób poznałem właśnie w AIESEC, gdzie miałem się okazję przekonać o ich kompetencji i zaangażowaniu.
Dzięki AIESEC marzenie o byciu przedsiąbiorcą stało się rzeczywistością. Teraz wraz z przyjaciółmi uczę się jak prowadzić własny biznes.
Zapraszam: www.notatek.pl.
Podczas pierwszego roku w AIESEC pomagałem organizować największe studenckie targi pracy w Polsce,
Dni Kariery®, by następnie stać się ich koordynatorem w 2008 roku. W trakcie trwania projektu prowadziłem 10-osobowy zespół oraz nawiązywałem kontakty biznesowe z firmami. Dzięki temu doświadczeniu lepiej poznałem samego siebie. Zrozumiałem, że moją pasją jest zarządzanie oraz biznes.
Kolejny rok w AIESEC spędziłem na stanowisku Wiceprezydenta ds. Kontaktów Zewnętrznych. Do zakrasu moich odpowiedazialności wchodziło zarządzanie sprzedażą i relacjami z partnerami, szkolenia członków oraz reprezetowanie Komitetu Lokalnego na zewnątrz.
W chwili obecnej jestem Prezydentem AIESEC Komitetu Lokalnego w Krakowie i odpowiadam za strategiczne zarządzanie organizacją, coaching oraz reprezentowanie Komitetu na arenie międzynarodowej.
Dzięki doświadczeniu zdobytemu w AIESEC założyłem swoją firmę, portal studencki, tym samym spełniając największe marzenie swojego życia. Nie stałoby się to, gdyby nie wiedza biznesowa, praktyka w zarządzaniu i kontakty bizesowe, które nawiązałem w organizacji. Obecnie w moim portalu pracuje 7 osób w tym programiści, graficy, marketingowcy. Część z tych osób poznałem właśnie w AIESEC, gdzie miałem się okazję przekonać o ich kompetencji i zaangażowaniu.
Dzięki AIESEC marzenie o byciu przedsiąbiorcą stało się rzeczywistością. Teraz wraz z przyjaciółmi uczę się jak prowadzić własny biznes.
Zapraszam: www.notatek.pl.
Joanna Olszańska . Wolontariat w Rosji.
Moja przygoda z AIESEC rozpoczęła się dwa lata temu na początku trzeciego roku studiów. Przez przypadek znalazlam informację o AIESEC w jednym z portali internetowych. Bez wahania postanowiłam lepiej poznać tę organizację. Przeszłam rekrutację, pojechałam na pierwszą konferencję i z miesiąca na miesiąc moje zaangażowanie w działalność nieoczekiwanie wzrastało. Międzynarodowe środowisko oraz ciągla możliwość rozwoju jakie zostały mi zaoferowne dodały mi wiary w siebie i pozwoliły wybrać drogę, w której chcę się rozwijać.
Przez niemal rok byłam członkiem zespołu projektu World of Knowledge, gdzie studenci z sześciu różnych krajów świata prowadzili zajęcia w liceach na temat różnorodności kulturowej, tolerancji i współpracy międzynarodowej. Było to moje pierwsze doświadczenie, które wykształciło we mnie umiejętności pracy w zespole, kontaktów z krajowymi firmami, współpracy
w międzynarodowym środowisku.
Następnie wyjechałam na dwumiesięczny wolontariat - do Nowosybirska w Federacji Rosyjskiej. Pełniłam tam rolę opiekuna na młodzieżowych obozach letnich i prowadziłam zajęcia na temat kultury polskiej. Pozwoliło mi to nawiązać nie tylko wspaniałe przyjaźnie, ale także niepodważalnie polepszyć znajomość języka rosyjskiego. Po powrocie zostałam koordynatorem półrocznego projektu na temat CSR- Społeczna Odpowiedzialność w Biznesie. Miesięczny cykl warsztatów o tematyce CSR dla studentów, zakończony egzaminem oraz rozdaniem nagród i dyplomów dla jego uczestników. Poprzez prowadzenie tego projektu wykształciłam w sobie umiejętności menadżerskie takie jak: kierowanie zespołem, umiejętność współpracy z partnerami merytorycznymi jak i finansowymi. Po sukcesie projektu CSR, postanowiłam wykorzystać kolejne okazje do wyjazdu za granicę. Ponownie wybrałam Rosję. Wyjechałam na kolejną praktykę do Kaliningradu. Prowadzę cykl wasztatów, dzięki czemu stanowię część krajowego programu walki z AIDS/HIV w Federacji Rosyjskiej.
AIESEC stwarza różnorodne ścieżki rozwoju. Od każdego członka zależy, którą z możliwości wykorzysta. Ważne by złapać szanse jaką daje AIESEC i rozwinąć potencjał jaki drzemie w każdym z nas!
Przez niemal rok byłam członkiem zespołu projektu World of Knowledge, gdzie studenci z sześciu różnych krajów świata prowadzili zajęcia w liceach na temat różnorodności kulturowej, tolerancji i współpracy międzynarodowej. Było to moje pierwsze doświadczenie, które wykształciło we mnie umiejętności pracy w zespole, kontaktów z krajowymi firmami, współpracy
w międzynarodowym środowisku.
Następnie wyjechałam na dwumiesięczny wolontariat - do Nowosybirska w Federacji Rosyjskiej. Pełniłam tam rolę opiekuna na młodzieżowych obozach letnich i prowadziłam zajęcia na temat kultury polskiej. Pozwoliło mi to nawiązać nie tylko wspaniałe przyjaźnie, ale także niepodważalnie polepszyć znajomość języka rosyjskiego. Po powrocie zostałam koordynatorem półrocznego projektu na temat CSR- Społeczna Odpowiedzialność w Biznesie. Miesięczny cykl warsztatów o tematyce CSR dla studentów, zakończony egzaminem oraz rozdaniem nagród i dyplomów dla jego uczestników. Poprzez prowadzenie tego projektu wykształciłam w sobie umiejętności menadżerskie takie jak: kierowanie zespołem, umiejętność współpracy z partnerami merytorycznymi jak i finansowymi. Po sukcesie projektu CSR, postanowiłam wykorzystać kolejne okazje do wyjazdu za granicę. Ponownie wybrałam Rosję. Wyjechałam na kolejną praktykę do Kaliningradu. Prowadzę cykl wasztatów, dzięki czemu stanowię część krajowego programu walki z AIDS/HIV w Federacji Rosyjskiej.
AIESEC stwarza różnorodne ścieżki rozwoju. Od każdego członka zależy, którą z możliwości wykorzysta. Ważne by złapać szanse jaką daje AIESEC i rozwinąć potencjał jaki drzemie w każdym z nas!
poniedziałek, 7 września 2009
Agnieszka Cebulska, wolontariat w Malezji
Malaysia truly Asia
W 2006 roku podczas konferencji w Rumunii miałam okazję pracować w grupie z dziewczyną z Hong Kongu i obiecałam sobie wtedy, że muszę kiedyś sama odwiedzić Azję i zobaczyć jak tam naprawdę jest. Po roku spędzonym w Bułgarii, gdzie miałam okazję zarządzać zasobami ludzkimi na poziomie narodowym w organizacji i po ostatnim roku spedzonym w Polsce na umożliwianiu młodym ludziom wyjazdu na praktyki i wolontariat nadszedł czas na mnie. W czasie tegorocznych wakacji postanowiłam spełnić swoje marzenia o wyjeździe do Azji oraz zagranicznym wolontariacie.
Czy istnieje do tego lepsze miejsce niż Malezja? Kraj, w którym spotyka się i egzystuje obok siebie kultura chińska, hinduska oraz muzułmańska. Każdy dzień tutaj, to odkrywanie czegoś nowego. Planowanie dnia od posiłku do posiłku. Tylko wtedy gdy planujesz dzień z uwzględnieniem tego, co i kiedy zjesz można uznać, że się zaaklimatyzowałeś. Tylko tutaj, na jednej ulicy w odległości kilkuset metrów możesz znaleźć chinską i hinduską świątynie, a także meczet. Tylko tutaj, co tydzień jest jakieś święto (no oczywiście nie w każdym miesiącu, ale ja we wrześniu miałam 3 wolne poniedziałki). Koniec Ramadanu lub święto patrona Twojej dzielnicy to tylko przykłady. Ciekawym wyzwaniem jest też praca w międzynarodowym środowisku. Wśród wolontariuszy mamy Tańzanczynka, Holenderki, Indonezyjkę, Chińczyka i Polaków. Wśród współpracujących z nami osób, które sa oryginalnie z Malezji są Hindusi – bardziej energiczni, agresywni, Chińczycy – bardziej stawiający na relacje, potrzebujący czasu żeby zaufać i stworzyć team i zupełnie odmienni muzułmanie. Łączenie tradycji z nowoczesnością to kolejna imponująca tutaj rzecz. Poszanowanie rodziny, zasad, wartości a jednocześnie ciągły rozwój. Rozwinięta infrastruktura, drapacze chmur, a obok budki z jedzeniem, przyrządzanym i serwowanym na ulicy. Oczywiście właśnie to jedzenie przygotowane prawie wprost na ulicy jest najsmaczniejsze .
Wytłaczanki jajek trzymane na wierzchu, soki nalewane na wynos do plastikowych woreczków, to tylko przykłady z życia ulicy. Jednak myli się ten kto pomyśli, że brak tu dbałości o higienę. Prawie wszyscy mają przy sobie środek do czyszczenia rąk, w restauracjach – choć może to zbyt szumna nazwa ;-) jeśli serwują jedzenie, które je się bez sztućców zawsze są zlewy. No i oczywiście rzesza ludzi w maseczkach – jeśli zdarzy się grypa to oprócz leków – robionych przy Tobie w aptece lekarz obowiązkowo da Ci maseczkę. Te 7 tygodni w Malezji to zdecydowanie najciekawsze, najpełniejsze przygód i nowych doświadczeń wakacje w moim życiu. Razem z przyjaźniami i wiedzą zdobytą w czasie działalności w AIESEC to zdecydowanie najlepszy sposób na spędzenie czasu moich studiów i przygotowanie do nachodzącej kariery zawodowej.
czwartek, 3 września 2009
Ania Kowalska, Indie
Decyzję o wyjeździe do Indii podjęłam w ciągu 15 minut. Wcześniej planowałam wyjechać do innego kraju, gdyż sądziłam, że w Indiach wiele się nie nauczę a dodatkowo przyjdzie mi borykać się z różnymi niedogodnościami. W końcu pomyślałam, że praktyka z AIESEC to również możliwość przeżycia prawdziwej przygody. A 'robienie kariery' zawsze mogę odłożyć na później ;). Gdy zobaczyłam opis projektu o przedsiębiorczości w Kalkucie, poczułam, że muszę tam być!
Później nastąpiła już tylko co raz większa fascynacja tym krajem. Sklepiki uliczne zbudowane z tektury, uśmiechnięte dzieci, z często wyciągniętą ręką po bakszysz (datek). Dosy, czyli placki smażone na ulicach (pychotka!) podbiły moje serce. Kadzidła sprzedawane przez krążących, poobwieszanych towarem handlarzy. Ulice tętniące życiem i barwami. Dźwięki rozmów, krzyk naganiaczy, brzęczące bransoletki, klaksony.
W ciągu tych 2,5 miesięcy wspólnie z 21 osobami z różnych krajów robiłam audyt organizacyjny, przygotowywałam raport z obserwacjami i pomysłami dotyczącymi strategii rozwoju firmy, marketingu, promocji, struktury organizacji, pomagałam stworzyć stronę internetową i rekrutować nowych pracowników. Szukając dla firmy nowych technologii miałam kontakt z rynkiem chińskim i niemieckim. Pomagając rozwijać strategię firmy, miałam wgląd w
raporty finansowe, co świadczy
o dużym zaufaniu, którym mnie tam obdarzono. Mój zespół składał się z reprezentantów krajów takich jak: Turcja, Holandia, Tunezja, Niemcy, Kolumbia i Polska! Czuję, że zyskałam wielką 21 - osobową rodzinę, rozsianą po całym świecie. Po zakończeniu projektu był również czas na podróże: Agra, Varanasi, Rajastan – miałam okazję odwiedzić wiele bajecznych miejsc
i zrealizować swoje marzenie o przejażdżce na słoniu, a także motocyklem po pustyni w Jaisalmerze. Do tej pory wspominam, poczucie humoru, ciepło i bliskość ludzi, przygody, muzykę i zapachy pobudzające zmysły oraz nieoczekiwane sytuacje, którym trzeba było stawić czoła. Nie marnuj więcej czasu na czytanie historii innych, tylko stwórz własną. Zachęcam!
Historia Ani jest jedną z 38 tysięcy historii, które rok rocznie mają miejsce w AIESEC na całym świecie. Chcesz stworzyć własną historię?
Później nastąpiła już tylko co raz większa fascynacja tym krajem. Sklepiki uliczne zbudowane z tektury, uśmiechnięte dzieci, z często wyciągniętą ręką po bakszysz (datek). Dosy, czyli placki smażone na ulicach (pychotka!) podbiły moje serce. Kadzidła sprzedawane przez krążących, poobwieszanych towarem handlarzy. Ulice tętniące życiem i barwami. Dźwięki rozmów, krzyk naganiaczy, brzęczące bransoletki, klaksony.
W ciągu tych 2,5 miesięcy wspólnie z 21 osobami z różnych krajów robiłam audyt organizacyjny, przygotowywałam raport z obserwacjami i pomysłami dotyczącymi strategii rozwoju firmy, marketingu, promocji, struktury organizacji, pomagałam stworzyć stronę internetową i rekrutować nowych pracowników. Szukając dla firmy nowych technologii miałam kontakt z rynkiem chińskim i niemieckim. Pomagając rozwijać strategię firmy, miałam wgląd w
raporty finansowe, co świadczy
o dużym zaufaniu, którym mnie tam obdarzono. Mój zespół składał się z reprezentantów krajów takich jak: Turcja, Holandia, Tunezja, Niemcy, Kolumbia i Polska! Czuję, że zyskałam wielką 21 - osobową rodzinę, rozsianą po całym świecie. Po zakończeniu projektu był również czas na podróże: Agra, Varanasi, Rajastan – miałam okazję odwiedzić wiele bajecznych miejsc
i zrealizować swoje marzenie o przejażdżce na słoniu, a także motocyklem po pustyni w Jaisalmerze. Do tej pory wspominam, poczucie humoru, ciepło i bliskość ludzi, przygody, muzykę i zapachy pobudzające zmysły oraz nieoczekiwane sytuacje, którym trzeba było stawić czoła. Nie marnuj więcej czasu na czytanie historii innych, tylko stwórz własną. Zachęcam!
Historia Ani jest jedną z 38 tysięcy historii, które rok rocznie mają miejsce w AIESEC na całym świecie. Chcesz stworzyć własną historię?
Robert Dariusz Kotus, Indie, absolwent tele-informatyki
Moja przygoda z AIESEC zaczęła się gdy właściwie kończyłem już studia. Szukałem praktyki, którą mógłbym wspominać przez całe życie, szukałem doświadczenia zawodowego. Mój znajomy polecił mi AIESEC. Wśród wielu dostępnych ofert wybrałem pracę w Indiach. Z moim wykształceniem informatyka okazała się najlepszym wyborem, jakiego mogłem dokonać.
Od miesiąca mieszkam w egzotycznym indyjskim mieście Hyderabad. Pracuję dla globalnej firmy informatycznej Satyam, gdzie działam w globalnym projekcie w dziale zasobów ludzkich. Każdy dzień dostarcza mi nietypowych i oryginalnych wrażeń. Wykorzystuję moją wiedzę techniczną w pracy w międzynarodowym zespole przy globalnym projekcie, polegającym na tworzeniu i implementacji narzędzia on-line dla osób pracujących w działach zasobów ludzkich.
Mieszkam z ludźmi z Kamerunu, Nigerii, Wybrzeża Kości Słoniowej i z Rumunii - razem 10 osób. Wszyscy są mili i przyjaźnie nastawieni. Są w moim wieku i pracują dla tej samej firmy co ja. Pracuję i bawię się z ludźmi z całego świata. Codziennie mam styczność z wyznawcami kilkunastu różnych religii, gdyż w Hyderabad jest obecnie kilkadziesiąt praktykantów z AIESEC.
Wszędzie widać przepych i zupełnie inną niż europejska kulturę. Hyderabad w Indiach jest miastem pełnym kontrastów i jest zupełnie różny od tego, który widzi się w Europie czy w Stanach. Obok wielkiego bogactwa widać skrajną biedę. Ludzi jest pełno, niesamowicie dużo. W Hyderabadzie mieszka ok. 7 mln ludzi – niesamowite. Ceny ubrań w sklepach są mniej więcej 2 razy niższe niż w Polsce. Ceny jedzenia też, co mnie niesamowicie cieszy, bo kuchnię mają nieziemską. Indie się rozwijają - wszędzie się coś buduje, jeden wielki plac budowy. Jak ktoś myśli, że Warszawa się rozbudowuje, to niech przemnoży to przez 10. Zdążyłem już zwiedzić okoliczne świątynie i muzea. Planuje wkrótce wypad do New Delhi.
Zamierzam pracować i zwiedzać Indie jeszcze przez 10 miesięcy, a następnie wracam do kraju z nowymi umiejętnościami i znajomością globalnego rynku usług informatycznych.
Historia Roberta jest jedną z 38 tysięcy historii, które rok rocznie mają miejsce w AIESEC na całym świecie. Chcesz stworzyć własną historię*?
Od miesiąca mieszkam w egzotycznym indyjskim mieście Hyderabad. Pracuję dla globalnej firmy informatycznej Satyam, gdzie działam w globalnym projekcie w dziale zasobów ludzkich. Każdy dzień dostarcza mi nietypowych i oryginalnych wrażeń. Wykorzystuję moją wiedzę techniczną w pracy w międzynarodowym zespole przy globalnym projekcie, polegającym na tworzeniu i implementacji narzędzia on-line dla osób pracujących w działach zasobów ludzkich.
Mieszkam z ludźmi z Kamerunu, Nigerii, Wybrzeża Kości Słoniowej i z Rumunii - razem 10 osób. Wszyscy są mili i przyjaźnie nastawieni. Są w moim wieku i pracują dla tej samej firmy co ja. Pracuję i bawię się z ludźmi z całego świata. Codziennie mam styczność z wyznawcami kilkunastu różnych religii, gdyż w Hyderabad jest obecnie kilkadziesiąt praktykantów z AIESEC.
Wszędzie widać przepych i zupełnie inną niż europejska kulturę. Hyderabad w Indiach jest miastem pełnym kontrastów i jest zupełnie różny od tego, który widzi się w Europie czy w Stanach. Obok wielkiego bogactwa widać skrajną biedę. Ludzi jest pełno, niesamowicie dużo. W Hyderabadzie mieszka ok. 7 mln ludzi – niesamowite. Ceny ubrań w sklepach są mniej więcej 2 razy niższe niż w Polsce. Ceny jedzenia też, co mnie niesamowicie cieszy, bo kuchnię mają nieziemską. Indie się rozwijają - wszędzie się coś buduje, jeden wielki plac budowy. Jak ktoś myśli, że Warszawa się rozbudowuje, to niech przemnoży to przez 10. Zdążyłem już zwiedzić okoliczne świątynie i muzea. Planuje wkrótce wypad do New Delhi.
Zamierzam pracować i zwiedzać Indie jeszcze przez 10 miesięcy, a następnie wracam do kraju z nowymi umiejętnościami i znajomością globalnego rynku usług informatycznych.
Historia Roberta jest jedną z 38 tysięcy historii, które rok rocznie mają miejsce w AIESEC na całym świecie. Chcesz stworzyć własną historię*?
Krzysztof Jacewicz, Chiny
Do Chin wyjechałem na przełomie 2007 i 2008 roku, w trakcie którego przypadały igrzyska w Pekinie, dokładnie w roku szczura, czyli mojego znaku w chińskim horoskopie. Chiny to ogromny kraj, który mnie urzekł od pierwszego dnia. Olbrzymie miasta- pełne drapaczy chmur, masy ludzi - konsumujących niesamowite ilości artykułów najróżniejszego przeznaczenia. W Chinach mają wszystko to samo, tylko, że wiecej, wyżej, szerzej itd. No i setki firm małych, średnich i tych miedzynarodowych - port światowego biznesu. To kraj kontrastów, który zaskakuje mnie na każdym kroku.Ttrzeba tam pojechać, żeby tego doświadczyć!
Mieszkanie w miastach jak Pekin czy Szanghaj, pozwala spróbowac życia, które na Zachodzie byłoby nieosiagalne. W firmie, jeżeli będziemy chcieli, dostaniemy na ręce wiecej odpowiedzialności niż w jakiejkolwiek firmie zachodniej. W Chinach, w sporej firmie majacej oddzialy w wielu miastach w kraju, od pierwszego dnia miałem stanowisko managera, dawano mi zadania typowe dla takiej pozycji, nikt nie bał się sprawdzić czy dam radę. Moja praca dała mi ogrom satysfakcji i doświadczenia, bo naprawdę brałem udział w ważnych operacjach. Najlepsze jest jednak to, że teraz moje CV wyróżnia sie w stercie. Roczne doświadczenie na stanowisku menedżerskim w Pekinie – sami oceńcie jak to brzmi.
A poza pracą - bo w końcu nie ona najważniejsza, masa rozrywek, które w Europie mogłyby nie być na nasza kieszeń, i oczywiście nieskończone możliwosci podróżowania, bowiem w Chinach jest każdy rodzaj krajobrazu: góry, pustynie, stepy, mroźna północ i tropikalne południe, przeludniony wschód i bezludny zachód, wszystko w jednym kraju. A jeśli postanowi sie pooszczedzać, Chiny dają możliwość zobaczenia innych krajów z okolicy - Mongolii, Wietnamu, Tajlandi, Laosu, a dla bardziej zamożnych Korea i Japonia.
Historia Krzysztofa jest jedną z 38 tysięcy historii, które rok rocznie mają miejsce w AIESEC na całym świecie. Chcesz stworzyć własną historię*?
Piotrek, 10 miesięcy w AIESEC
Studiuję zarządzanie, aktualnie jestem na 2 roku. Interesuję się marketingiem, a w szczególności reklamą. Zaczynałem od promocji konferencji marketingowej. Przez ponad pół roku pracowałem w 10 osobowym zespole projektowym. Dzięki czemu poszerzyłem swoją wiedzę z zakresu promocji oraz prowadzenia projektów.
Wziąłem udział w ponad 5 konferencjach, gdzie oprócz studentów z całej Polski miałem także okazję poznać studentów mn. in. z Węgier, Włoch, Finlandii, Turcji, Ukrainy, Chin oraz Indii. Atmosfera miejsca, w którym spotyka się tak wielu różnych ludzi, z tak różnych miejsc - jest nie do opisania.
Aktualnie zarządzam kontaktami zewnętrznymi w oddziale lokalnym - jestem odpowiedzialny za firmy, które są naszymi partnerami. Jest to bardzo wymagające zajęcie, które wymusiło na mnie naukę wielu nowych rzeczy. Oprócz tego, przygotowuję się do roli trenera. Wydaję mi się że będzie to najcięższe zadanie, jakiego się w życiu podjąłem – bycie odpowiedzialnym za rozwój innych.
Po studiach planuję wyjechać na praktykę menadżerską do któregoś z krajów Ameryki Północnej, bądź Południowej. Natomiast po powrocie, chce pracować w agencji marketingowej.
Teraz wiem że możliwości jakie stwarza AIESEC, wraz z ludźmi którzy go współtworzą stanowią doskonałe miejsce do rozwoju osobistego potencjału. Wiedza i umiejętności, które tutaj posiadłem są idealnym dopełnieniem moich studiów.
Historia Piotra jest jedną z 38 tysięcy historii, które rok rocznie mają miejsce w AIESEC na całym świecie. Chcesz stworzyć własną historię? Odwiedź www.aiesec.pl i zapisz się.
Oliwia Mandziuk, wolontariat w Rumunii
Jestem studentką 2 roku ekonomii, moją pasją jest taniec towarzyski.
Do AIESEC przystąpiłam równolegle z rozpoczęciem studiów. O organizacji dowiedziałam się będąc jeszcze w liceum, kiedy to miałam okazję uczestniczyć w warsztatach prowadzonych przez praktykantów z zagranicy. Już wtedy bardzo spodobał mi się jej międzynarodowy charakter i możliwości które oferuje młodym ludziom.
Przez ostatnie kilka miesięcy byłam odpowiedzialna za kontakty zewnętrzne w jednym z większych projektów prowadzonych w moim miescie. Zajmowałam się również organizacją konferencji lokalnej dla członków naszego komitetu. Praca w AIESEC pozwoliła mi zdobyć doświadczenie na wielu płaszczyznach.
Teraz będę mogła sprawdzić się jako leader 5-osobowego zespołu prowadząc własny projekt oparty na tematyce odpowiedzialności w biznesie. Nabyte do tej pory umiejętności wykorzystam również jako ambasador międzynarodowej korporacji w mieście, gdzie studiuję. Aktualnie jestem w Rumunii na mojej pierwszej, lecz mam nadzieję, że nie ostatniej praktyce.
W przyszłości chciałabym się realizować jako specjalista ds. zarządzania zasobami ludzkimi.
środa, 2 września 2009
Dorota, praktyka menedżerska na Fiipinach
Jeżeli ktokolwiek spytałby się mnie teraz, czy warto było spędzić pięć lat życia w AIESEC, z całą stanowczością powiedziałabym: TAK.
To dość ciężkie opowiedzieć w kilku zdaniach, o tym, czego doświadczyłam w organizacji, ale doświadczenie na praktyce zagranicznej, jest z pewnością warte podkreślenia. Każdy przeżywa to na swój sposób i dużo zależy od podejścia do ludzi i życia, bowiem praktyka może przynieść dużo cudownych wspomnień, jak i okazać się ciężką szkołą życia. Podczas mojej działalności w AIESEC, najpierw na poziomie lokalnym, a następnie ogólnopolsko poznałam historie wielu osób, patrzyłam na proces wyjazdu zagranicznego z różnych perspektyw. Rekrutowałam osoby na praktykę, edukowałam je i przygotowywałam do wyjazdu, pomagałam w formalnościach, informowałam o możliwościach wyjazdu, tworzyłam broszury informacyjne. Miałam nadzieje, że ja również odważę się odmienić w ten sposób swoje życie.
Po czterech latach zdecydowałam się w końcu na ten krok i w miesiąc po podjęciu decyzji znalazłam się na Filipinach. Codziennie uczę się czegoś nowego o tym pięknym kraju i o sobie. Przechadzając się po plaży w drodze do pracy wciąż nie mogę uwierzyć, że tu jestem, mimo, że minęło już pół roku. Swoją praktykę odbywam w dziale Zarządzania Zasobami Ludzkimi w firmie Headway Business Services. Jestem odpowiedzialna za stan Zasobów Ludzkich w firmie, co każdego dnia daje mi wiele wyzwań. Razem z kilkoma osobami ze świata przeprowadzam rekrutacje, organizujemy szkolenia, dbamy o rozwój pracowników Headway.
Swoje doświadczenie dzielę z praktykantami z całego świata, głównie z Azji, ale również ze Stanów Zjednoczonych i Europy. To dość dziwne, ale tutaj czuję się jak w domu, mimo tak odmiennego krajobrazu, kultury, kuchni. Ludzie, których poznaje, miejsca, które mam możliwość zobaczyć i doświadczenie zawodowe, które zdobywam z pewnością zostawią w pamięci piękne wspomnienia.
Chcesz dowiedzieć się więcej? Zapraszam na mojego bloga:
http://dorota-in-the-philippines.blogspot.com/
Monika, zarządza organizacją na Mauritiusie
Pewnego pięknego majowego dnia odebrałam telefon z pytaniem, czy mam dużo przyjaciół. Odpowiedź była oczywista- jasne, że tak . Po czym usłyszałam, że to dobrze, ale przez najbliższy rok czasu ich nie zobaczę, po czym nogi się pode mną ugięły. Tej chwili nie zapomnę do końca życia...
Tak to się zaczęło, moja przygoda na Mauritiusie - jak to mówią: raju na ziemi.
Wcześniej przez 3 lata działałam w AIESEC we Wrocławiu, koordynowałam własne projekty oraz program wymiany praktyk zagranicznych. W końcu przyszedł czas na prawdziwe wyzwanie i coś, o czym zawsze marzyłam: pracę w miedzynarodowym zespole w egzotycznym kraju, gdzie wszystko jest inne.
Obecnie pracuję z dwoma innymi zwariowanymi osobami na tej rajskiej wyspie. Jesteśmy grupą inicjatywną, co oznacza, że dopiero otwieramy AIESEC tutaj. To coś niesamowitego, bo wszystko co robimy, robimy po raz pierwszy, zaczynamy od początku, od zera. Ogromna odpowiedzialność za wszystkie podejmowane decyzje oraz rozwój kreatywności każdego dnia. Ma to swoje uroki, człowiek uczy się bardzo dużo i szybko, zwłaszcza o sobie samym. AIESEC tutaj dał mi inne spojrzenie na organizację. Na Mauritiusie wszystkie słowa o pozytywnym oddziaływaniu na społeczeństwo mają głęboki sens. Naprawdę mamy wpływ na życie tych ludzi, co przynosi mi mnóstwo satysfakcji.
Mój zespół to dokładnie to czego chciałam. Trzy spojrzenia z różnych perspektyw (Rosji, Polski i Brazylii), rożne podejścia, różne kultury. Zdarzają się nieporozumienia, tym bardzej, że nikt nie jest z Mauritiusa.
Mauritius sam w sobie jest piękny. Wyspa, którą jednego dnia można przejechć wzdłuż i wszerz kryje wiele atrakcji, które trzeba odkryć. Banany, papaje, mango, ananasy, kokosy w ogródkach, palmy na ulicach, niesamowite plaże dookoła wyspy, piękne zachody słońca, przemili i bardzo różnorodni ludzie. Styl życia, który bardzo mi odpowiada – spokojny i bezstresowy.
Przygoda, którą własnie przeżywam to właśnie to, czego potrzebowałam. Profesjonalne doświadczenie w połączeniu z rozwojem personalnym. Nauka jak zapoczątkować coś, niemalże jak otworzyć własny biznes i to jeszcze nie w rodzimym kraju. Niesamowici ludzi oraz przyjaźnie na całe życie.
Póki co dobrze mi tu, chociaż już planuję kolejną podróż, tym razem na praktykę. Dokąd? Jeszcze nie wiem.. jest przecież tyle miejsc na świecie, których jeszcze nie widziałam.
Joanna Bartosik, Praktyka AIESEC w Chinach
Każdy z nas ma w życiu marzenia, w spełnienie których prawie nie wierzy. Dla mnie takim marzeniem był wyjazd do Chin. Będąc na 5 roku studiów intensywnie poszukiwałam możliwości takiego wyjazdu, aż w końcu zdecydowałam się aplikować na program praktyk zagranicznych organizowanych przez Międzynarodowe Stowarzyszenie AIESEC. W ciągu kilku tygodni udało mi się dostać na wymarzoną praktykę i w połowie lutego byłam już w Pekinie!
Przez okres 5 miesięcy pracowałam dla międzynarodowej organizacji pozarządowej o nazwie Global Business Coalition on HIV/AIDS (www.businessfightsaids.org). Jako tzw. project manager koordynowałam różne inicjatywy służące walce z problemami społecznymi Chin, głównie HIV/AIDS. W ciągu tych kilku miesięcy miałam możliwość uczestniczenia i współorganizowania wielu konferencji, warsztatów i spotkań z m.in. takimi organizacjami i firmami jak: UNICEF, UNDP, Coca Cola, Bayer, General Motors.
W Chinach pracowałam z ludźmi praktycznie ze wszystkich zakątków świata: Brazylii, Malezji, Wielkiej Brytanii, Kostaryki, Australii, Kanady, Danii no i oczywiście z Chin. Dzięki temu zdałam sobie sprawę, jak ważne jest poznanie języka i kultury danego człowieka, aby móc również zrozumieć jego sposób myślenia i styl pracy. Teraz mogę również powiedzieć, że mam przyjaciół dosłownie na całym świecie. Te 5 miesięcy było najwspanialszym okresem w czasie całych moich studiów. Mogłam zwiedzić kraj, który wszyscy moi znajomi znali jedynie ze zdjęć czy filmów, a przede wszystkim przekonałam się, że nie ma nic niemożliwego dla tego, kto naprawdę chce.
Joanna Bartosik
Mariola, wolontariat w Brazylii
Hej!
Obecnie jestem w Brazylii w Sao Paulo na praktyce wolontariackiej, która niestety dobiega już końca. W czerwcu zeszłego roku, po obronie pracy licencjackiej wyjechałam by zmienić coś nie tylko w swoim życiu, ale
i w życiu innych ludzi. Myślałam początkowo o Afryce, przede wszystkim Nigerii albo Kenii, bo to było moje marzenie. Jednak w procesie poszukiwań natrafiłam na Amerykę Południową – inicjatywa o charakterze społeczno-edukacyjnym w szkołach. Po przeczytaniu opisu projektu – stwierdziłam, że to jest to.
Praktyka w Brazylii umożliwia mi głębsze poznanie tego kraju i ludzi. Praca w szkole codziennie daje możliwości rozwoju, nie tylko mnie jako osobie prowadzącej zajęcia, ale i młodzieży, której zmianę w postrzeganiu świata
sposobie myślenia już można zauważyć. Te moje dzieciaki są niesamowite i już za nimi tęsknię mimo tego, że jeszcze siedzę w Sao Paulo w restauracji obok mojego domu. Projekt zmienił mój światopogląd. Dał możliwość poznania świata ludzi biednych i pokrzywdzonych, nie tylko w sensie materialnym. Razem z siedmioma innymi studentami prowadziłam warsztaty z wrażliwości kulturowej. Były to osoby z Kolumbii, Wielkiej Brytanii, Indii, Ukrainy, Chin i ja z Polski – blondynka na końcu świata.
To wyjątkowe doświadczanie, czasami bardzo trudne, ale warto to wszystko przeżyć, po to by zmienić siebie
i innych. To, co udało mi się osiągnąć to pobudzenie wiary w tych dzieciach, że opłaca się marzyć i ciężko pracować by spełnić to, co wydaje się początkowo niemożliwe. Nie boją się myśleć o podróżach dookoła świata, i rozmawiać z ludźmi z różnych kontynentów.
Zaraz po zakończeniu praktyki, a więc dokładnie jutro 19.01 wybieram się w podróż po Ameryce Południowej. Nie mogę przecież, będąc tak blisko, nie zobaczyć starożytnych miejsc w Peru, Kolumbii czy pięknych plaż w Ameryce Łacińskiej. Nie prędko wrócę do Polski. A kiedy wrócę – to będzie czas na przygotowanie się do następnej podróży, tym razem mam nadzieję, że już w głąb czarnej Afryki.
Katarzyna Mołdawa, 4 lata w AIESEC
Jestem studentką 4 roku nauk ekonomicznych na uniwersytecie. Szukając nowych wyzwań, doświadczeń, możliwości personalnego rozwoju, w 2004 roku dołączyłam do międzynarodowej organizacji studenckiej AIESEC.
Przez pierwsze 2 lata działalności w organizacji zajmowałam się kontaktami zewnętrznymi. Zdobyłam umiejętności sprzedażowe, komunikacyjne i negocjacyjne. 2 lata nauczyły mnie profesjonalizmu, zarządzania czasem, rozwiązywania trudnych zadań, pracy w zmieniających się warunkach. Równocześnie kierowałam 4 – osobowym zespołem, dzięki czemu wzbogaciłam swoje doświadczenie o umiejętności liderskie, zarządzanie grupą różnorodnych osób, odpowiedzialność za rozwój innych ludzi.
Zdobytą wiedzę wykorzystałam podczas organizowania 8-dniowej konferencji dla gości z Niemiec. Dodatkowo nauczyłam się pozyskiwania funduszy na pokrycie kosztów wydarzenia, jak i zdobyłam doświadczenie w dziedzinie zarządzania projektem. Kolejny krok w moim rozwoju związany był zarządzaniem finansami Komitetu Lokalnego, przez co miałam możliwość wykorzystania w praktyce wiedzy zdobytej na studiach.
Wiara w organizację, jej ideę, poczucie odpowiedzialności i chęć stworzenia innym osobom różnorodnych możliwości rozwoju wpłynęły na moją decyzje zostania Prezydentem Komitetu Lokalnego. Bycie liderem dla 120 osób, zarządzanie 5-osobową Radą Wykonawczą, inspirowanie 23-osobej grupy koordynatorów było najlepszych doświadczeniem w moim życiu, największym wyzwaniem, które przyniosło nieopisaną satysfakcję i wiele radości.
Będąc w AIESEC poznaje bardzo dużo osób z różnych miast, różnych krajów. Właśnie tu spotkałam osoby, które są mi najbliższe, tu odnalazłam prawdziwych przyjaciół.
Mimo różnorodnych zadań i obszarów działań, jedna rzecz w AIESEC była niezmienna – międzynarodowość. Obcowanie z osobami z innych kultur jest czymś co mnie fascynuje już 4 rok.
Obecnie zajmuję się rozwojem członków w AIESEC w Tanzanii. Nowe doświadczenie, inna kultura, kolejne wyzwanie. Przede mną rok życia kulturą afrykańską, czerpanie radości z każdego dnia, poznawanie nowego języka.
Moje doświadczenie zdobyte w AIESEC w Polsce połączone wraz z międzynarodowym doświadczeniem w AIESEC w Tanzanii wykorzystam podczas mojej przyszłej praktyki menadżerskiej , może tym razem w Azji.
Przez pierwsze 2 lata działalności w organizacji zajmowałam się kontaktami zewnętrznymi. Zdobyłam umiejętności sprzedażowe, komunikacyjne i negocjacyjne. 2 lata nauczyły mnie profesjonalizmu, zarządzania czasem, rozwiązywania trudnych zadań, pracy w zmieniających się warunkach. Równocześnie kierowałam 4 – osobowym zespołem, dzięki czemu wzbogaciłam swoje doświadczenie o umiejętności liderskie, zarządzanie grupą różnorodnych osób, odpowiedzialność za rozwój innych ludzi.
Zdobytą wiedzę wykorzystałam podczas organizowania 8-dniowej konferencji dla gości z Niemiec. Dodatkowo nauczyłam się pozyskiwania funduszy na pokrycie kosztów wydarzenia, jak i zdobyłam doświadczenie w dziedzinie zarządzania projektem. Kolejny krok w moim rozwoju związany był zarządzaniem finansami Komitetu Lokalnego, przez co miałam możliwość wykorzystania w praktyce wiedzy zdobytej na studiach.
Wiara w organizację, jej ideę, poczucie odpowiedzialności i chęć stworzenia innym osobom różnorodnych możliwości rozwoju wpłynęły na moją decyzje zostania Prezydentem Komitetu Lokalnego. Bycie liderem dla 120 osób, zarządzanie 5-osobową Radą Wykonawczą, inspirowanie 23-osobej grupy koordynatorów było najlepszych doświadczeniem w moim życiu, największym wyzwaniem, które przyniosło nieopisaną satysfakcję i wiele radości.
Będąc w AIESEC poznaje bardzo dużo osób z różnych miast, różnych krajów. Właśnie tu spotkałam osoby, które są mi najbliższe, tu odnalazłam prawdziwych przyjaciół.
Mimo różnorodnych zadań i obszarów działań, jedna rzecz w AIESEC była niezmienna – międzynarodowość. Obcowanie z osobami z innych kultur jest czymś co mnie fascynuje już 4 rok.
Obecnie zajmuję się rozwojem członków w AIESEC w Tanzanii. Nowe doświadczenie, inna kultura, kolejne wyzwanie. Przede mną rok życia kulturą afrykańską, czerpanie radości z każdego dnia, poznawanie nowego języka.
Moje doświadczenie zdobyte w AIESEC w Polsce połączone wraz z międzynarodowym doświadczeniem w AIESEC w Tanzanii wykorzystam podczas mojej przyszłej praktyki menadżerskiej , może tym razem w Azji.
Olek Janiszewski, 4 lata w AIESEC
Nazywam się Olek, studiuję na piątym roku informatyki na politechnice.
Do AIESEC dołączyłem na pierwszym roku studiów. Od początku bardzo przypadła do gustu atmosfera międzynarodowości i bardzo ciekawi ludzie.
Przez cztery lata w AIESEC zajmowałem się najróżniejszymi rzeczami, od opieki nad praktykantami z zagranicy poprzez kontakty z firmami i instytucjami, tworzenie aplikacji internetowych, organizowanie konferencji, prowadzenie szkoleń. Miałem okazję zarządzać kilkuosobową grupą projektową, całym 50-osobowym komitetem lokalnym i wirtualnym międzynarodowym zespołem. Jako członek zespołu krajowego AIESEC Polska odpowiedzialny za rozwój i edukację członków przez rok koordynowałem pracę 20 osób z całego kraju w obszarze zarządzania zasobami ludzkimi.
Dzięki AIESEC byłem na Ukrainie, w Rumunii, na Litwie, w Rosji, a obecnie odbywam ponad trzymiesięczny staż w Jordanii, gdzie tworzę oprogramowanie dla Giełdy Papierów Wartościowych w Ammanie.
Gdyby nie ta organizacja studencka, nie miałbym możliwości prowadzenia szkoleń dla ponad 100 osób z ponad 30 krajów, prowadzenia negocjacji biznesowych z partnerami projektu, który prowadziłem czy rozmawiania z przyjaciółmi z Jordanii o sytuacji politycznej w Palestynie.
Dla mnie najbardziej wartościowe w AIESEC jest to, że można spróbować tylu różnych rzeczy, sprawdzić się w tak wielu sytuacjach i rolach, dowiadując się wiele o sobie, odkrywając swoje prawdziwe pasje, a wszystko to jednocześnie poznając fantastycznych ludzi z całego świata i świetnie się bawiąc.
Dzięki AIESEC nie tylko nauczyłem się asertywności, odpowiedzialności, zarządzania strategicznego czy przedsiębiorczości, ale przede wszystkim stałem się bardziej świadomy swoich celów i ambicji, a jednocześnie nauczyłem się, jak skutecznie je realizować. Bez problemu potrafię odnaleźć się w każdej sytuacji, o czym mogłem się przekonać m.in. mieszkając i pracując w Jordanii.
Doświadczenia zdobyte dzięki AIESEC wykorzystuję w swojej pracy, a także w życiu osobistym, budując wartościowe relacje z bliskimi osobami, czy prowadząc zespół muzyczny, w którym gram na perkusji. Od zawsze było to moim marzeniem, jednak dopiero dzięki przygodzie z AIESEC byłem w stanie to marzenie zrealizować.
Moje plany na przyszłośc to skończyć studia na politechnice, kontynuować pracę (którą zacząłem przed wyjazdem do Jordanii), wyjechać na drugą praktykę do Azji albo Ameryki Południowej. W
międzyczasie albo później założyć własną firmę i pracować jako wolny strzelec nad aplikacjami internetowymi. A po za tym zagrać koncert i nagrać płytę :).
Krzysztof Dzioba, 3 lata w AIESEC
Jestem studentem 5 już roku prawa, a znajomi mówią na mnie Dziobak.
Ze względu na to, że byłem wolontariuszem już od podstawówki to i na studiach szukałem okazji do rozwoju w tym kierunku.
Różnorodność możliwości w AIESEC była uzupełnieniem wymagających studiów prawniczych.
Zacząłem od współpracy z organizacjami pozarządowymi, później z firmami i korporacjami. Przez rok zarządzałem kontaktami zewnętrznymi w jednym z największych komitetów lokalnych w Polsce.
Kierowałem 7 – osobowym międzynarodowym zespołem organizując projekt kulturoznawczy dla około 50 studentów z całego świata.
Wykorzystywałem również swoją wiedzę prawniczą w Komisji Rewizyjnej na poziomie narodowym, doradzając i nadzorując Komitety Lokalne w zakresie prawa wewnętrznego i zewnętrznego.
Dotychczas prowadziłem szkolenia z umiejętności miękkich w Polsce i w krajach Europy Wschodniej, takich jak: Ukraina, Rosja, Mołdawia, Litwa.
Dziś odpowiadam za rozwój trenerów i zarządzenie wiedzą w AIESEC w Polsce na poziomie narodowym.
Planuję podsumować przygodę z organizacją na praktyce w jednym z rozwijających się krajów Azji lub Bliskiego Wschodu.
Wszystkie te doświadczenia mam zamiar wykorzystać w pracy prawnika-konsultanta w jednej z międzynarodowych firm europejskich.
Hanna Adamczak, studentka III roku ekonomii, 2 lata w AIESEC
Na początku studiów szukałam okazji do poznania nowych ludzi i efektywnego wykorzystania wolnego czasu. Znalazłam AIESEC, który szybko stał się moją pasją.
Na początku współpracowałam w 5-cioosobowym zespole organizując projekt społeczny mający na celu aktywizację osób bezrobotnych.
Przez rok kierowałam 4 -osobowym zespołem realizując projekt, który sama stworzyłam. Zdobyłam wiedzę na temat prowadzenia ludzi i zarządzania projektami oraz wykształciłam w sobie cechy przywódcze. To doświadczenie nauczyło mnie aktywnego poszukiwania wiedzy, wykształciło postawę przedsiębiorczości i determinacji w dążeniu do celu.
Uczestniczyłam w 18 lokalnych, narodowych i międzynarodowych konferencjach, gdzie zdobyłam wiedzę i umiejętności potrzebne mi do działania w organizacji, jak również takie, które mogę wykorzystać na co dzień i w przyszłym zawodowym życiu. Poznałam wielu ludzi, brałam w udział w wielu szkoleniach przeprowadzonych przez firmy i korporacje.
Aktualnie wraz z 6-osobowym zespołem kieruję oddziałem lokalnym AIESEC w Toruniu, w którym odpowiadam za komunikację marketingową.
Dzięki AIESEC spełniłam swoje marzenie i pojechałam do Norwegii. Spędziłam tam ponad 3 tygodnie pomagając AIESEC w Bergen przy rekrutacji oraz w obszarze komunikacji marketingowej. Pracując w innym kraju poszerzyłam swoje horyzonty oraz rozwinęłam się personalnie. Poznałam wspaniałych ludzi, z którymi szybko się zaprzyjaźniłam i z którymi wspólnie odkrywałam uroki Norwegii.
Planuję wyjechać na 2 praktyki AIESEC – jedna najprawdopodobniej w Norwegii, w której się zakochałam. W AIESEC mam okazję spróbować różnych możliwości. Dzięki temu odkryłam, że interesuje mnie PR, marketing, reklama i być może właśnie z tą branżą zwiążę swoją zawodową przyszłość.
Anna Trojanowska, 2 lata w AIESEC
Jestem studentką 5 roku Zarządzania Finansami i 4 roku Prawa i AIESEC jest moją pasją.
Ja swoją przygodę z AIESEC rozpoczęłam od wyjazdu na praktykę zagraniczną, którą odbywałam w dziale kontaktów zewnętrznych Międzynarodowej Izby Handlu w Turcji. Fakt ten oraz to, iż w czasie swojej praktyki mieszkałam z innymi praktykantami z 16 różnych krajów świata, rozwinął moje kompetencje zarówno językowe, jak i personalne.
W czasie swojej praktyki nauczyłam się między innymi, jak efektywnie wykorzystywać czas. Bedąc na praktyce jednocześnie wirtualnie wypełniałam swoje zadania związane z pozycją Koordynatora ds. Grantów w swoim komitecie lokalnym, aktywnie pracowałam w International Chamber of Commerce i zaangażowałam się w życie Komitetu AIESEC w Istanbule.
Zainspirowana praktyką oraz rozwojem, jaki daje wyjazd obecnie jestem wiceprezydentem ds. Wymiany i zajmuje się Koordynacją Międzynarodwego Programu Praktyk w swoim mieście, czyli umożliwiam studentom wyjazd na praktykę zagraniczną i spełnienie ich marzeń.
Dzięki organizacji miałam także możliwość szkolić innych na międzynarodowych konferencjach oraz poznałam wiele ciekawych i inspirujących osób z całego świata.
Już teraz miałamszansę wykorzystać wiedzę zdobytą na studiach w praktyce. Po zakończeniu nauki i jako podsumowanie mojej działalności planuję wyjazd na kolejną praktykę, nie zdecydowałam jeszcze gdzie.
Alicja Peszkowska, 2 rok w AIESEC, Kolumbia
Nazywam się Alicja Peszkowska, mam 22 lata, z których ponad 2 działam w AIESEC. Interesuję się ogólnie pojętą kulturą, studiuję Kulturoznawstwo i w organizacji działałam w projekcie dotyczącym dialogu międzykulturowego i różnorodności międzykulturowej.
Po roku pracy z zagranicznymi praktykantami i sukcesie imprezy „100 kultur 1 miasto” zdecydowałam się na koordynowanie podobnego przedsięwzięcia i kierowanie 6 osobowym zespołem.
Doświadczenie, które zdobyłam podczas pracy w projekcie przekłada się na moje plany na przyszłość związane z zarządzaniem kulturą.
W ciągu ostatnich dwóch lat wzięłam udział w około 20 studenckich konferencjach lokalnych i ogólnopolskich, które dały mi szansę rozwinięcia wielu umiejętności miękkich i oczywiście przeżycie niezapomnianych chwili.
Miałam też przyjemność pracować ze studentami z Europy Południowo-Wschodniej, jako trener na konferencji w Serbii. Ostatnie wakacje spędziłam na praktyce w Barranquilli, mieście na wybrzeżu kolumbijskim, gdzie pracowałam w filii międzynarodowej organizacji Transparency International nauczając pracowników języka angielskiego.
W tym roku wyjeżdżam na Erasmusa do Hiszpanii, ale potem marzę o kolejnej praktyce, znów w Ameryce Łacińskiej.
AIESEC pokazał mi w jaki sposób realizować marzenia związane z moimi zainteresowaniami, a także dał szanse na dalekie podróże po świecie i wgłąb siebie.
Adam Drzewucki, 6 miesięcy w AIESEC, Taiwan
Do AIESEC dołączyłem za sprawą znajomych, którzy byli na letniej praktyce w Indiach. Ich opowieści zainspirowały mnie do wyjazdu. W tym celu skontaktowałem się z komitetem loklanym AIESEC w moim mieście, gdzie zostałem ciepło przyjęty. Nie ukrywam, że od początku moim celem była międzynarodowa praktyka.
Obroniłem pracę magisterską wcześniej i w połowie roku poleciałem na Tajwan, do miasta Kaohsiung, gdzie przez rok pracowałem wolontariacko dla urzędu miasta, ich radiostacji oraz archiwum filmowego. Brałem udział w lokalnych imprezach organizowanych przez AIESEC, związany z dwiema różnymi uczelniami. Uczestniczyłem w konferencjach, prowadziłem spotkania, pogadanki, dzieliłem się doświadczeniami i zachęcałem młodych Tajwańczyków do wyjazdu zagranicę. Miałem okazję zostać współautorem książki opowiadającej o przeżyciach obcokrajowca na Tajwanie, którą napisałem z praktykantkami z Rosji, Włoch, Niemiec i Japonii.
Odwiedziłem stolicę Tajwanu - Tajpej, ale również wybrałem się dalej, do Hong Kongu - gigantycznego miasta o niezwykłej atmosferze oraz Kambodży, gdzie zwiedzałem Angkor - ruiny jednego z największych kompleksów świątyń na świecie. Ponadto poznałem ludzi ze wszystkich kontynentów. Z wieloma do dziś utrzymuję kontakt.
Po powrocie z praktyki potrzebowałem spędzić trochę czasu wśród bliskich. Podzielić się wrażeniami. Nie zacząłem na dobre szukać pracy, kiedy przyjaciel z praktyki zaproponował mi, abym przyjechał do Bristolu, miasta w południowo-zachodniej części Anglii.
Po blisko 11 miesiącach na zachodzie podjąłem jednak decyzję o powrocie do kraju. Moim marzeniem jest zostać dziennikarzem/korespondentem. Chciałbym pracować w gazecie lub czasopiśmie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)