Malaysia truly Asia
W 2006 roku podczas konferencji w Rumunii miałam okazję pracować w grupie z dziewczyną z Hong Kongu i obiecałam sobie wtedy, że muszę kiedyś sama odwiedzić Azję i zobaczyć jak tam naprawdę jest. Po roku spędzonym w Bułgarii, gdzie miałam okazję zarządzać zasobami ludzkimi na poziomie narodowym w organizacji i po ostatnim roku spedzonym w Polsce na umożliwianiu młodym ludziom wyjazdu na praktyki i wolontariat nadszedł czas na mnie. W czasie tegorocznych wakacji postanowiłam spełnić swoje marzenia o wyjeździe do Azji oraz zagranicznym wolontariacie.
Czy istnieje do tego lepsze miejsce niż Malezja? Kraj, w którym spotyka się i egzystuje obok siebie kultura chińska, hinduska oraz muzułmańska. Każdy dzień tutaj, to odkrywanie czegoś nowego. Planowanie dnia od posiłku do posiłku. Tylko wtedy gdy planujesz dzień z uwzględnieniem tego, co i kiedy zjesz można uznać, że się zaaklimatyzowałeś. Tylko tutaj, na jednej ulicy w odległości kilkuset metrów możesz znaleźć chinską i hinduską świątynie, a także meczet. Tylko tutaj, co tydzień jest jakieś święto (no oczywiście nie w każdym miesiącu, ale ja we wrześniu miałam 3 wolne poniedziałki). Koniec Ramadanu lub święto patrona Twojej dzielnicy to tylko przykłady. Ciekawym wyzwaniem jest też praca w międzynarodowym środowisku. Wśród wolontariuszy mamy Tańzanczynka, Holenderki, Indonezyjkę, Chińczyka i Polaków. Wśród współpracujących z nami osób, które sa oryginalnie z Malezji są Hindusi – bardziej energiczni, agresywni, Chińczycy – bardziej stawiający na relacje, potrzebujący czasu żeby zaufać i stworzyć team i zupełnie odmienni muzułmanie. Łączenie tradycji z nowoczesnością to kolejna imponująca tutaj rzecz. Poszanowanie rodziny, zasad, wartości a jednocześnie ciągły rozwój. Rozwinięta infrastruktura, drapacze chmur, a obok budki z jedzeniem, przyrządzanym i serwowanym na ulicy. Oczywiście właśnie to jedzenie przygotowane prawie wprost na ulicy jest najsmaczniejsze .
Wytłaczanki jajek trzymane na wierzchu, soki nalewane na wynos do plastikowych woreczków, to tylko przykłady z życia ulicy. Jednak myli się ten kto pomyśli, że brak tu dbałości o higienę. Prawie wszyscy mają przy sobie środek do czyszczenia rąk, w restauracjach – choć może to zbyt szumna nazwa ;-) jeśli serwują jedzenie, które je się bez sztućców zawsze są zlewy. No i oczywiście rzesza ludzi w maseczkach – jeśli zdarzy się grypa to oprócz leków – robionych przy Tobie w aptece lekarz obowiązkowo da Ci maseczkę. Te 7 tygodni w Malezji to zdecydowanie najciekawsze, najpełniejsze przygód i nowych doświadczeń wakacje w moim życiu. Razem z przyjaźniami i wiedzą zdobytą w czasie działalności w AIESEC to zdecydowanie najlepszy sposób na spędzenie czasu moich studiów i przygotowanie do nachodzącej kariery zawodowej.